Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Martin James Monti - SS-man z Missouri

27 402  
117   17  
Krótka historia Amerykanina, który pod wpływem radiowego księdza (podejrzanie podobnego do innego radiowego księdza, którego wszyscy dobrze znamy) został członkiem Schutzstaffel.
1820767a55e8a96martin_james_monti_i.jpg

Martin James Monti urodził się 24.10.1921 roku w St. Louis w stanie Missouri. Oprócz Martina jego rodzice spłodzili sześcioro innych dzieci; tata był brokerem, zarabiał wystarczająco dobrze, by wykarmić tak liczną rodzinę. Czterech braci Martina postawiło na karierę w marynarce wojennej Ju Es Ej, więc nie było wielką niespodzianką, kiedy i Martin postanowił zostać żołnierzem w listopadzie 1942 roku. Żeby być oryginalnym, Martin wybrał lotnictwo. Miesiąc przed zaciągnięciem się do wojska Marti udał się do Detroit, żeby spotkać człowieka, który miał ogromny wpływ na jego życie.

Ojciec Charles Edward Coughlin był katolickim księdzem. W 1926 roku trafił do parafii w Detroit, gdzie pod swoją opieką miał 25 rodzin biednych owieczek. Jego kazania musiały być dobre, gdyż frekwencja w kościele zaczęła się szybko zwiększać. Na drodze do stworzenia raju na ziemi stanął Charlesowi Ku Klux Klan, który zaczął urządzać palenie krzyży na terenie jego kościoła. By jakoś poradzić sobie z zakapturzonym problemem, Coughlin postanowił wyżalić się w WJR Radio. Wyszło tak dobrze, że księżulek dostał cotygodniową audycję, która szybko zyskiwała na popularności. Na początku audycja skupiała się na problemach ściśle powiązanych z religią. W 1929 roku stacja zmieniła właściciela, a ten nowy zaczął namawiać ojca celebrytę do poruszania tematów politycznych. I tak z audycji, która uczyła miłosierdzia do sąsiada (któremu chcemy dać w zęby) i sypiania tylko ze swoją żoną, zmieniła się w audycję skierowaną przeciwko bankierom, socjalistom, kapitalistom i tradycyjnie Żydom. W 1931 roku audycja została zdjęta z anteny, ale do tego czasu Caughlin miał już około 30 milionów wiernych słuchaczy, od których łatwo wydębił kasę na własną ogólnokrajową rozgłośnię. Swoją stację otoczył różnymi organizacjami, zaczął wydawać gazetę. Zaczęły się delikatne próby uciszenia go ze strony rządu i kościoła, którym nie podobało się, że Coughlin głośno popierał Mussoliniego i Hitlera (który po cichu go sponsorował).

Wszystko kończyło się na tym, że fani Coughlina organizowali kilkutysięczne protesty w jego obronie. Pierwszy poważny cios w jego imperium nastąpił po rozpoczęciu drugiej wojny światowej, jego radio zostało zamknięte. Dopiero japoński atak na Pearl Harbor spowodował, że rozprawiono się również z jego gazetą, a biskup zakazał mu mieszania się do polityki. Protestów nie było, gdyż po tym szokującym dla Amerykanów zdarzeniu ci, którzy się od niego nie odwrócili, raczej woleli się z tym nie afiszować.

l_18207642f165744martin_james_monti_i.jpg
Ojciec Charles Edward Coughlin

Psycholodzy, którzy później zajmowali się Montim, stwierdzili, że spotkanie z Coughlinem miało na niego ogromny wpływ. Martin zakończył szkolenie w 1944 roku, miał stopień odpowiadający naszemu podporucznikowi i papiery na pilotowanie samolotów P-38 Lighting i P-39 Airacobra. Został przydzielony do jednostki stacjonującej w Karaczi. Tam szybko awansował na stopień porucznika... i zniknął. Nadano mu status AWOL (samowolne oddalenie się z jednostki, które po 30 dniach zmienia się z dezercję). Monti w tym czasie zwiedzał świat. Najpierw udał się do Kairu, później do Trypolisu, stamtąd do Włoch, które właśnie były odbijane z rąk nazistów. Na krótko zatrzymał się w Foggii, potem w bazie lotniczej Pomigliano. Nikt tam nie wiedział, że Monti jest na samowolce i pozwolono mu odbyć lot testowy samolotem P-38, który właśnie wrócił z naprawy. Lot testowy zakończył się w kontrolowanym przez Niemców Mediolanie, którzy jakimś cudem nie postanowili przetestować samolotu pod względem odporności na ostrzał z baterii przeciwlotniczych. Monti spokojnie wylądował na lotnisku i oświadczył zdziwionym Niemcom, że chce się do nich przyłączyć. Trudno im było w to uwierzyć i zamknęli go w obozie dla jeńców. Monti uparcie powtarzał swoją historię, którą przeplatał antysowieckimi i antysemickimi hasłami, Niemcy postanowili go jednak adoptować i zabrali go do Berlina.

l_18207665ac27e67martin_james_monti_i.jpg
Samolot Montiego po przemalowaniu

Został zabrany do studia SS-Standarte Kurte Eggerst, gdzie przeszedł casting do Nazi Idola i wypadł na tyle nieźle, że dostał robotę w propagandowym radio i został pełnoprawnym członkiem SS ze stopniem cośtamcośtamfuhrera. Występował pod pseudonimem artystycznym "Captain Martin Wiethaupt", w pracy poznał inny amerykański nabytek III Rzeszy - Mildred Elizabeth Gillars, która była lepiej znana jako "Axis Sally". Materiał na idealną historią miłosną, którą neonaziści mogliby sobie opowiadać przy ogniskach w lesie. Niestety, Mildred nie polubiła Martina i szybko zagroziła, że jeśli go nie zwolnią, to ona odejdzie. Niemcy zabrali Martinowi mikrofon, w zamian dostał długopis do pisania propagandowych ulotek.

1820765b391460emartin_james_montiee.jpg
"Axis Sally"

Niestety niemieckie ulotki przegrały starcie z alianckimi czołgami i wojna dobiegła końca. Kiedy amerykańscy żołnierze spotkali Martina w mundurze SS, usłyszeli wzruszającą opowieść. Martin został pojmany przez Niemców, z niewoli uciekł z pomocą włoskich partyzantów, potem ukradł mundur SS, by szpiegować Niemców na rzecz Wujka Sama. Nikt tego nie łyknął i Martina zamknięto, co nie było dla niego takie złe, bo Sowieci strzelali do ludzi w mundurach SS i grali w piłkę ich zwłokami, zanim przyszło im do głowy pytać o historię ich życia. Kiedy wyszło na jaw, że Monti to "Captain Martin Wiethaupt", ten stwierdził, że prowadził audycję z pistoletem przy głowie. Tego też nikt nie łyknął, ale Monti został skazany tylko za kradzież samolotu i dezercję, za co dostał wyrok 15 lat więzienia.

W lutym 1946 roku Monti dostał ofertę nie do odrzucenia. Mógł wyjść z więzienia pod warunkiem, że wróci do wojska w stopniu szeregowego. Oczywiście zgodził się, dorobił się stopnia sierżanta i zakończył służbę ze wszystkimi honorami w styczniu 1948 roku. Kilka minut później został zatrzymany przez FBI. Postawiono mu 21 zarzutów zdrady, do wszystkich się przyznał i został skazany na 25 lat więzienia i 10 000 dolarów kary. Po jakimś czasie w więzieniu stwierdził, że się rozmyślił i został zmuszony do przyznania się do winy, i tym razem jego bzdury nikogo nie ruszyły. Ostatecznie z więzienia został zwolniony w 1960 roku i cieszył się życiem na wolności do jedenastego września 2000 roku, wtedy mu się zmarło.
9

Oglądany: 27402x | Komentarzy: 17 | Okejek: 117 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało