Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Patrycja opowiada, jak w Japonii walczą z koronawirusem

64 957  
120   56  
Niseko, najpopularniejszy kierunek w Azji na zimowe ferie. Miliony ludzi odwiedzają resort każdego roku, a w 2020... Miasto w ciągu trzech dni zamieniło się w Ghost Town. Pracowników sezonowych odsyła się z kwitkiem do domów. Powód? Koronawirus.


Jak koronawirus niweczy nasze podróżnicze plany

Wiem, wiem, koronawirus zaczyna już wyskakiwać nawet z lodówki. Panuje wszechobecny przesyt tematem, ale uwierzcie, że tu gdzie jesteśmy (czyli na Hokkaido, Japonia) skutki epidemii uderzają we wszystkich, włączając w to nas. Będzie krótko, zwięźle i na temat, obiecuję.

Na wstępie przypomnę, że razem z Oskarem przylecieliśmy do Japonii na program working holiday. Ideą projektu jest legalna możliwość pracy przez kilka miesięcy, po to by później uczestnicy mieli kaskę na podróże. Ja pracuję w branży turystycznej, jestem menadżerem apartamentów, a Oskar jest instruktorem narciarstwa. Oboje obserwujemy skutki, jakie koronawirus powoduje na przestrzeni kilku ostatnich (głównie) tygodni.

Grudzień oraz styczeń upłynęły bez większych emocji. Koronawirus gdzieś tam w Chinach sobie był, ale większego przełożenia na nas to nie miało. Zaczęło się mniej więcej na początku lutego, kiedy to w mojej pracy zaczęły spływać pierwsze wiadomości z zapytaniami: Witam, proszę o informację, czy w dniach naszej rezerwacji w apartamentach będą przebywać Chińczycy? Zauważcie fakt, że pytano o narodowość potencjalnych gości, a nie o to, skąd przyjadą. Jak podaje urząd statystyczny japońskiego rządu, w Kraju Kwitnącej Wiśni na stałe mieszka około 750 tysięcy ludzi narodowości chińskiej. Menedżment naszej firmy w odpowiedzi na te zapytania wystosował ogólną odpowiedź, iż nie możemy ujawniać żadnych informacji na temat naszych gości w związku z poufnością danych.

W lutym przyszło tsunami

W połowie lutego sprawy przybrały poważniejszych obrotów. U Oskara w jednej z największych szkółek w okolicy, która na wyłączność obsługuje gości z Hiltona, klienci przestali pojawiać się na zabukowanych uprzednio lekcjach. Dlaczego? Dlatego, że rezygnowali z przyjazdu do Niseko. Owszem, klientelą akurat tego hotelu są głównie bogaci mieszkańcy Chin, no a ci wtedy już zaczęli mieć pewne problemy z wydostaniem się z kraju.
Równolegle u mnie zaczęła spływać fala wniosków o odwołanie rezerwacji. Właściwie to można mówić o tsunami. Powodów było wiele, począwszy od zwykłego niepokoju o zdrowie swoje i najbliższych. Przedkładano równie dużo konkretnych przyczyn, takich jak: nieotrzymanie wyjazdowej wizy czy odwołane loty. Niektóre kraje wprowadziły również domową (lub nie) kwarantannę dla wracających (z wyszczególnionych krajów) obywateli.

Tu w Niseko praktycznie nieosiągalne są noclegi z możliwością bezpłatnego odwołania. Równocześnie z rezerwacją trzeba zapłacić i cokolwiek by się nie działo, hajsu nie oddadzą. No i tak to właśnie wygląda w przypadku tych setek ludzi. Firmy prowadzące hotele, apartamenty nie muszą zmieniać polityki i zasad zwrotów w zaistniałej sytuacji. Z biznesowego punktu widzenia nawet nie mogą tego zrobić, bo i tak są w głębokie finansowej dupie. Tak więc od połowy lutego cisnę beczkę, że jestem menadżerem anulowania rezerwacji, a nie apartamentów.

Myśleliśmy, że może jeszcze marzec będzie spoko, zdarzały się pojedyncze rezerwacje last minute. Większość z gości to byli ludzie już wcześniej podróżujący po Japonii. Ma to sens, skoro już jesteś w kraju, to umówmy się – zagrożenie nie jest takie, by nagle pakować manatki i wracać do domu.

Prefektura Hokkaido: wprowadzenie stanu wyjątkowego

28 lutego gubernator Hokkaido, Suzuki Naochimi, wprowadził stan wyjątkowy na nadchodzące trzy tygodnie. Wraz z tą deklaracją wszystko się zmieniło. W największych firmach z sektora turystyki jeszcze tego samego dnia zwoływano pilne zebrania. Informowano pracowników (sezonowych i stałych), że działalność zostaje zawieszona, a oni zostają bez pracy i w zasadzie powinni się zacząć zwijać.

Naszych firm nie zamknięto, ale zredukowano liczbę godzin. Mamy tak mało pracy od przyszłego tygodnia, że zdecydowaliśmy zrezygnować z niej wcześniej i wyjechać z Niseko. Żeby była jasność, te wszystkie firmy nie zamykają się z powodu rozprzestrzeniania wirusa. Sęk w tym, że każdy kolejny dzień normalnego funkcjonowania przynosi ogromne straty finansowe.

Miasto w przeciągu 3 dni wymarło, zniknęły kolejki na wyciągach, pozamykano bary i restauracje. Ekskluzywne hotele szykują się do lokalnej fuzji i tylko wspomniany Hilton zostanie otwarty dla gości.

Jak wygląda codzienność żyjących tu Japończyków, którzy akurat nie są związani z turystyką? Zupełnie normalnie. Zamknięto bibliotekę i szkoły (tak jak w całym kraju do końca marca z zarządzenia rządu), a poza tym wszystko płynie jak dawniej. Owszem, w sklepach nie uświadczysz maseczek, ale akurat w przypadku Japończyków to nie jest chwilowa panika. Oni używają tych maseczek zawsze, kiedy tylko są chorzy, by nie rozprzestrzeniać swoich wirusów dookoła. Osobiście uważam to za fantastyczną kulturę "bycia przeziębionym". Poza tym na półkach nie brakuje niczego, żadne węzły komunikacyjne nie zostały zamknięte.

Czy koronawirus zatrzyma naszą podróż?

Jak my w zaistniałej sytuacji się odnajdujemy i co planujemy? Nastroje dookoła nie są najciekawsze. Z jednej strony media ostrzegają przed podróżowaniem. Z drugiej strony skala epidemii w kontekście porównawczym liczby zarażonych względem ilości obywateli Japonii nie sugeruje szczególnego niebezpieczeństwa.

Oto niezbędne do argumentacji minimum statystyk: w Japonii odnotowano 331 przypadków zachorowań. Nie wliczam 700 osób ze statku Diamond Princess. Zmarło 6 osób. Sześć osób! Wszyscy w podeszłym wieku. Nie przekonuje mnie to, by rezygnować z podróżowania. Już w tym momencie we Włoszech jest dziesięciokrotnie więcej osób chorych.
Na Hokkaido zarażonych jest najwięcej (spośród wszystkich krajowych prefektur), bo aż 88 (na 5.03.2020) - to więcej niż w całym Tokio! Także już samo opuszczenie wyspy zmniejsza potencjalną możliwość zachorowania o połowę, jeśli kierować by się do drugiego pod tym kątem Tokio. Tutaj link do aktualizowanych codziennie statystyk z poszczególnych prefektur Japonii.

Kilka dni temu byłam przeziębiona i rzeczywiście jest to uczucie nie należące do najprzyjemniejszych będąc tu i teraz. Wiecie jak to jest, podczas spadku formy wszystko demonizujemy, a strach ma wielkie oczy. Jednak szybko zaatakowałam zdrowy, młody organizm miodem, cytryną, imbirem i ibuprofenem.

W Tokio niestety zamknięto wiele miejsc publicznych oraz turystycznych, takich jak muzea czy wieże widokowe. Ku naszemu niepocieszeniu również zamknięto restaurację robotów oraz odwołano jeden z najsłynniejszych Festiwali Kwitnącej Wiśni. Wszystkie zamknięte miejsca znajdziecie pod tym linkiem.

Jesteśmy świadomi tego, co się dookoła nas dzieje

Ale nie ma co popadać w panikę. Ludzie wciąż podróżują po Japonii, choć turystów jest (podobno) zdecydowanie mniej. Należy zachować środki ostrożności, przede wszystkim te związane z dotykaniem brudnymi rękami twarzy czy jedzenia. W naszym mniemaniu dbanie o tę kwestię znacząco minimalizuje ryzyko zarażenia się.

Ponadto na dzień dzisiejszy powrót do Europy wiąże się z podobną skalą możliwości zachorowania. Tak, tak, w Polsce mamy dopiero nasz jeden, długo wyczekiwany przypadek [z chwilą publikacji materiału odnotowano w Polsce 22 potwierdzone przypadki zakażenia koronawirusem - przyp. red.]. Niemniej to podczas transferów jesteśmy najbardziej narażeni, więc to, czy wrócimy dziś czy za kilkanaście dni nie robi większej różnicy.

A jak Wy się zapatrujecie na podróżowanie w tym „gorącym” czasie, gdy straszą, iż koronawirus czyha za rogiem?

Pozdro, trzymajcie się zdrowo!

Patrycja Szczerbińska, Dawaj W Świat
16

Oglądany: 64957x | Komentarzy: 56 | Okejek: 120 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało