Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

To tylko grypa... - dokładnie 100 lat temu miała miejsce pandemia, która zredukowała ilość mieszkańców świata o 5%

50 221  
217   35  
Jeszcze wczoraj dźwigałem ciężary i piłem piwko z kolegami, a dziś leżę powalony gorączką, bólem gardła i zapchanymi zatokami. "Teraz grasuje groźny wirus" - poinformował mnie zaprzyjaźniony lekarz. - "Spokojnie - raczej nie złapałeś go, oglądając azjatyckiego pornosa. To tylko grypa".
Na Jowisza! Dokładnie sto lat temu taka właśnie "tylko grypa" zmiotła z powierzchni naszego globu ponad 50 milionów osób, więc marne to pocieszenie.

Zaczęło się dość niewinnie. Była wiosna 1918 roku. W amerykańskim stanie Kansas odnotowano wówczas sporą liczbę osób, których dopadła choroba zakaźna układu oddechowego. Nic jednak specjalnego się nie stało - ponad pół tysiąca osób przez jakiś borykało się z wysoką temperaturą i wszystkimi nieprzyjemnymi objawami grypy. Kiedy pod koniec lata wszyscy już zapomnieli o ataku wirusa, ten powrócił. I tym razem wcale nie zamierzał łagodnie obchodzić się ze swoimi ofiarami. Ludzie zaczęli padać jak muchy…

To nie wirus zabijał!

Sukinsyn, który w ciągu paru tygodni zainfekował setki tysięcy osób, to H1N1 - jedna z odmian wirusa grypy typu A i to nie on był bezpośrednią przyczyną śmierci ofiar tzw. hiszpanki. Większość zakażonych nim ofiar umierała bowiem w wyniku powikłań. Atakowi wirusa towarzyszyło często krwotoczne, bakteryjne zapalenie płuc, które zazwyczaj potrzebowało dosłownie kilku dni, aby pozbawić chorego życia.

Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że wirus, który posłał do piachu do nawet 5% całej ludzkiej populacji, wcale nie był groźniejszy niż te, z którymi mamy dzisiaj do czynienia. A więc skąd tak duża śmiertelność?


Umierali głównie młodzi ludzie

Atak tej błyskawicznie rozprzestrzeniającej się po świecie infekcji miał miejsce w ostatnim etapie I wojny światowej, kiedy to młodzi Amerykanie trafiali do Europy, aby brać udział w walkach na frontach jednego z największych konfliktów w historii ludzkości. Jak wiadomo - okopy, namioty polowe czy prymitywne wojskowe szpitale nie są najlepszym miejscem dla chorego. Zabrakło przede wszystkim higieny - to sprawiło, że wirus grypy plenił się jak szalony, a także osoby nim zarażone bez trudu łapały kolejne infekcje, które ostatecznie okazywały się dla chorych gwoździem do trumny.


Umierali głównie młodzi - w wieku od 25 do 40 lat. Pomijając już fakt, że mężczyźni w tym właśnie wieku trafiali na wojenne fronty, to warto odnotować istnienie teorii dotyczącej przyczyn ogromnej śmiertelności wśród osób młodych. Otóż od końca XIX wieku nie pojawił się jeszcze wirus grypy, który byłby podobny do tego, który w 1918 roku urządził sobie światowe turnee. Ludzie, którzy przyszli na świat po 1880 roku nie mieli więc możliwości uodpornić się na niego.

Tymczasem współczesne badania przeprowadzone na makakach zainfekowanych tym konkretnie wirusem prowokują powstanie jeszcze ciekawszej teorii. Otóż wiele z chorych zwierząt zdechło zabitych przez zabójczą dla nich reakcję immunologiczną organizmu. W praktyce więc zabójcą był ich własny system odpornościowy, który chcąc zwalczyć patogeny, niszczył płuca zainfekowanych małp.

Hiszpańskie "pochodzenie" grypy

Jestem przekonany, że mieszkaniec Półwyspu Iberyjskiego na wyraz "hiszpanka", odnoszący się do grypy, która zabiła miliony ludzi, reaguje tak samo jak Polak na dźwięk słów "polski obóz zagłady". Prawda bowiem jest taka, że Hiszpania nie ma zbyt wiele wspólnego z tą chorobą. W kraju, który w okresie I wojny światowej postawił na neutralność, ilość osób dotkniętych wirusem była bowiem znacznie mniejsza niż w innych zakątkach Europy. Niezaangażowana w konflikt Hiszpania zachowała też całkowitą wolność prasy. Dzięki temu tamtejsze media mogły bić na alarm i rozprzestrzeniać informację o pandemii.


W tym samym czasie gazety i rozgłośnie radiowe w Rosji, Wielkiej Brytanii czy USA unikały tego tematu jak ognia, aby utrzymać odpowiednio wysokie morale wśród żołnierzy i zapobiec panice. Jako że najwięcej wieści o zabójczej grypie docierało z Hiszpanii, szybko poszła w obieg plotka, że to właśnie z tamtego kraju wywodziła się choroba.

Początkowe zgony związane były m.in. z przedawkowaniem… Aspiryny

A lutym 1917 roku Bayer stracił prawa do patentu swojego sztandarowego towaru - Aspiryny. Na rynku pojawiło się sporo zamienników tego leku, więc firma musiała postawić na agresywną reklamę, w której swój produkt prezentowała jako najbezpieczniejszy i najskuteczniejszy. Medykamenty na bazie kwasu acetylosalicylowego trafiły do szpitali na całym świecie. Problem w tym, że razem z lekarstwem powinny też trafić tam instrukcje jego przyjmowania, zawierające informację o fatalnych skutkach przedawkowania tej substancji.


Tymczasem lekarze zalecali swoim pacjentom prewencyjne przyjmowanie potężnych dawek Aspiryny. Szybko okazało się, że coraz więcej osób umiera w wyniku wewnętrznych krwotoków czy poważnych uszkodzeń płuc. Zachowały się wykonane podczas sekcji zwłok opisy uszkodzonych tkanek nieszczęśników, którzy zbytnio zawierzyli doktorom - dopiero po wielu dekadach okazało się, że całkiem sporo zgonów z okresu pandemii związane było ze złym dawkowaniem popularnego leku.

Zbyt dużo trupów!

W ciągu nieco ponad 6 miesięcy hiszpanka uśmierciła nawet i ponad 50 milionów ludzi. Na szczęście nie do wszystkich miejsc choroba ta dotarła. Dobrym przykładem państwa, które skutecznie obroniło się przed pandemią, jest Australia. Władze tego kraju wprowadziły bardzo szczelną blokadę morską, dzięki której aż do pierwszych miesięcy 1919 roku niesławna grypa nie miała szans zaatakować Australijczyków. Kiedy jednak pierwsi obywatele zaczęli zapadać na tę chorobę, była to już ostatnia jej, znacznie słabsza, fala.


Tak duża umieralność wśród obywateli krajów, które zostały dotknięte pandemią sprawiła, że wielkim problemem mogła szybko stać się epidemia wywołana przez rosnącą lawinowo ilość gnijących zwłok. Zazwyczaj nie było możliwości przeprowadzenia normalnego pochówku, bo domy pogrzebowe pękały w szwach. Podobnie zresztą jak kostnice. Uroczystości organizowano przed domami, gdzie wynoszono ciała umarłych. Tymczasem wytwórcy trumien nie wyrabiali z ich produkcją, więc wiele zwłok po prostu wkładano bezpośrednio do dołów.
W USA, gdy w szczytowym okresie rozwoju pandemii pozamykano uczelnie, niektóre szkolne budynki przearanżowano na upiorne "wystawy" nieboszczyków. Zwłoki "prezentowano" przechodniom, stawiając otwarte trumny przed oknami budynku - w ten sposób rodziny mogły oddać hołd zmarłym, stojąc od nich w bezpiecznej odległości.

Grypa, która pochłonęła więcej ofiar niż ilość zabitych podczas I wojny światowej

Na hiszpankę zachorowało 500 milionów osób, co stanowiło w tamtym czasie 1/3 całej ludzkiej populacji. Według różnych statystyk ilość śmiertelnych ofiar tej pandemii waha się pomiędzy 25 milionami a nawet 100 milionami! Lepszym wynikiem w masowym uśmiercaniu może pochwalić się tylko dżuma, która przetrzebiła ludzkość prawie 600 lat wcześniej.

Mimo że w ciągu paru miesięcy wirus przyczynił się do uśmiercenia dużo większej ilości osób niż trwająca ponad cztery lata I wojna światowa, a pandemia ta miała miejsce zaledwie sto lat temu, to czasem mam wrażenie, że niewiele o tej "zarazie" się mówi. Spokojnie. W końcu to "tylko" grypa...


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
3

Oglądany: 50221x | Komentarzy: 35 | Okejek: 217 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało