Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Katakumby pod tym miastem są tak rozległe, że powstała nawet podziemna policja

66 398  
285   29  
Na początku lat 90. ubiegłego wieku francuski reżyser Francis Freedland wszedł w posiadanie kasety video z bardzo niepokojącym nagraniem przerażonego człowieka, który oświetlając sobie drogę światłem z kamery usiłuje znaleźć wyjście z tajemniczego labiryntu. Mężczyzna ostatecznie wpada w panikę i porzuciwszy urządzenie biegnie gdzieś przed siebie. Ten krótki materiał zarejestrowany został w jednym z najbardziej fascynujących, a jednocześnie najbardziej niedostępnych miejsc w Paryżu. A właściwie - dosłownie - pod Paryżem.
Porzucona kamera odkryta została w paryskich katakumbach przez tak zwanych katafilów – członków subkultury, która w podziemiach stolicy Francji znalazła drugi dom. Mimo że urządzenie pokryte było błotem, sama taśma nie została uszkodzona, a przerażające nagranie Freedland wykorzystał później w swoim dokumentalnym filmie na temat katakumb.

https://www.youtube.com/watch?v=RYG0vb119qs

W czasie Cesarstwa Rzymskiego ciągnąca się pod Paryżem sieć 500 kilometrów korytarzy była niczym innym jak kamieniołomem. Pracujący tam robotnicy wydobywali na powierzchnię wapień, który to z kolei służył do budowy miasta. Setki lat później król Ludwik XVI zdecydował, aby labirynty znajdujące się pod miastem wykorzystać jako miejsce składowania zwłok. Paryż był przeludniony, a władca miał w pamięci tragiczne skutki pandemii dżumy, która opanowała Marsylię cztery dekady wcześniej – w 1720 roku. Jako że na cmentarzach nie było już zbyt dużo miejsca, a populacja stolicy ciągle rosła, król zarządził, aby do kamieniołomów przenosić nieboszczyków z lokalnych cmentarzy. Ostatecznie spoczęło tam sześć milionów trupów. Zanim jednak kamieniołom stał się potężnym grobowcem, przez jakiś czas uprawiano tam... pieczarki - zaciemnione wilgotne korytarze świetnie do tego celu się nadawały!


Jednak nie tylko umarli trafiali do katakumb. Miejsce to od zawsze fascynowało paryżan. Świadczyć mogą o tym liczące sobie setki lat graffiti pokrywające ściany podziemnych korytarzy. To tam chowali się przestępcy, to tam też spotykali członkowie ruchu oporu podczas II wojny światowej. Wycieczki do legendarnego labiryntu urządzali sobie też studenci uczelni medycznych. Podkradali oni z katakumb czaszki, które potem służyły im jako cenna pomoc naukowa.


Współcześni katafile to zazwyczaj ludzie dobrze przygotowani do takich eskapad. Tacy, którzy nie tylko potrafią odnaleźć się w plątaninie korytarzy, tuneli i przesmyków, ale i doskonale wiedzą, gdzie znajdują się wyjścia z katakumb. Musicie bowiem wiedzieć, że bez mapy i podstawowej wiedzy na temat wskazówek umieszczonych na ścianach labiryntu, pod Paryżem zgubić się można bardzo łatwo. Póki co historia zna tylko jeden przypadek, gdy ktoś dokonał tam żywota.

Miało to miejsce w 1793 roku, kiedy to Philibert Aspairt, klucznik pracujący w szpitalu Val-de-Grâce, usłyszał plotkę o ukrytym w katakumbach magazynie wypełnionym butelkami wina. Mężczyzna nie przygotował się do tej wyprawy zbyt dobrze i prawdopodobnie zgubił się po tym, jak zgasła mu pochodnia. Jedenaście lat później znaleziony został dość blisko jednego z wyjść. Swoją misję połowicznie jednak wykonał – koło nieboszczyka, którego tożsamość poznano dzięki kluczom przyczepionym do pasa, spoczywała butelka z winem… Krypta z ciałem Aspairta znajduje się oczywiście w katakumbach i jest miejscem często odwiedzanym przez nielegalne wycieczki żądnych wrażeń turystów.


Bardzo cenną wiedzą strzeżoną przez katafili jest położenie wejść do katakumb. A rozsiane są one po całym mieście – niektóre znajdują się w starych kościołach, inne w szpitalach, leciwych domach, a nawet w piwnicach paryskich barów. Sporo włazów znajduje się też w tunelach metra, a dostać się do podziemi można również za pomocą niektórych studzienek kanalizacyjnych.
Odkąd w 1955 roku władze miasta postanowiły przynieść kres błąkającym się po tym labiryncie grupkom paryżan, kolejne wejścia do katakumb są sukcesywnie zamykane, co oczywiście w żaden sposób nie zniechęca katafili do eksplorowania dawnych kamieniołomów. Ci nie tylko forsują zabezpieczone włazy, ale co i rusz znajdują nowe możliwości dostania się pod ziemię. Absolutnie nie zadowala ich zwiedzanie dwukilometrowej, legalnie udostępnionej dla turystów części kompleksu.


Katafile to jednak nie tylko ludzie, którzy szwendają się w tę i nazad. Wśród nich jest wielu ulicznych artystów, grafficiarzy, a nawet rzeźbiarzy. Tunele pokryte są bowiem malunkami, a nawet ulepionymi z gliny gargulcami, zamkami czy naturalnej wielkości posągami! Znający drogę w plątaninie korytarzy wtajemniczeni wędrowcy wiedzą, jak trafić do undergroundowej galerii sztuki – pomieszczenia zwanego La Plage, które to po brzegi wypełnione jest pięknymi muralami i rzeźbami. W podziemiach katafile również… kąpią się. Spora część korytarzy jest bowiem zalana przez krystalicznie czystą wodę, tworzącą w niektórych miejscach prawdziwe baseny, z których chętnie korzystają strudzeni wędrowcy oraz nurkowie.


Wśród grupek katafili, którzy na własną rękę przemierzają sieć paryskich tuneli, na uwagę zasługuje ekipa z Les UX (Urban eXperiment). Organizacja ta dzieli się na kilka grup. Jest na przykład Mouse House – gromadka dziewczyn zajmująca się infiltracją, jest też drużyna biegaczy, którzy przekazują informacje pomiędzy ekipami, są też artyści odpowiedzialni za przygotowywanie koncertów, imprez, wystaw i przedstawień dla katafili. Natomiast grupa Untergunther to złożona z architektów i historyków załoga, która odpowiedzialna jest za odrestaurowywanie wielu wartych uwagi zakątków katakumb.

W 2004 roku patrol policji wyspecjalizowanej w tropieniu i wyrzucaniu z podziemnych labiryntów nielegalnych „gości” natrafił na… kino. I to całkiem profesjonalne, jak na warunki panujące pod Paryżem. Znaleziono tam nie tylko siedzenia i projektor, ale całą sieć elektryczną i telefoniczną, a także dobrze zaopatrzony bar oraz kuchnię! Katafile zainstalowali nawet system psychologicznej „ochrony” swojego kina. Kiedy stróże prawa zbliżali się do ukrytego kina, usłyszeli szczekanie agresywnych psów – jak się potem okazało, dźwięki te odtwarzane były z magnetofonu i miały wystraszyć przypadkowych gości.


Kiedy parę dni później policyjny patrol zjawił się tam ponownie, tym razem w celu przeprowadzenia dokładniejszego śledztwa, kina już tam nie było, a jedyny ślad po obecności katafilów stanowiła mała karteczka z napisem „Ne cherchez pas” („Nie szukajcie”).

Jako że chętnych do zwiedzania zamkniętych od prawie 70 lat labiryntów nie brakuje, katafile bardzo walczą o to, aby nikt nie publikował nagrań ani zdjęć miejsc, którymi wchodzi się do katakumb. Dlatego pod miastem szczególnie źle widziani są vloggerzy, dziennikarze, a także filmowcy związani z branżą porno! Tak – ostatnio katakumby stały się miejscem pielgrzymek twórców kina dla dorosłych oraz fotografów, którzy w miejscu pochówku 6 milionów paryżan robią rozbierane zdjęcia swoich modelek!

Źródło zdjęcia: Facebook


Źródło zdjęcia: Facebook


Źródło zdjęcia: Facebook

Mimo że ciągnące się przez setki kilometrów korytarze regularnie eksplorowane są przez tysiące osób, w dalszym ciągu nie wiadomo jaki los spotkał człowieka, który zgubiwszy się w katakumbach, pozostawił po sobie jedynie starą kamerę z niepokojącym nagraniem. Nigdy bowiem nie udało się odnaleźć zwłok nieszczęsnego katafila-amatora ani nawet natrafić na jakikolwiek trop, który sugerowałby, że człowiekowi temu udało się opuścić podziemia. Być może tajemniczy materiał został spreparowany przez jakiegoś dowcipnisia, albo – jak sugerują niektórzy – jego autorem jest sam reżyser dokumentu na temat sekretów dawnego kamieniołomu. Jaka jest prawda – tego pewnie nigdy się nie dowiemy.

Źródło zdjęcia: Facebook

Drzemałem sobie spokojnie w hamaku, grzany przez sierpniowy promyk słoneczny, gdy mój telefon subtelnie zawibrował. „Cześć. Tu Kawiak Jones. Planuję wyprawę do paryskich katakumb. Chcę tam spędzić 5 dni. Może się ze mną zabierzesz?”. Przetarłem oczy, ziewnąłem przeciągle, przeczytałem to jeszcze raz. Nie zastanawiałem się nawet 5 sekund. „Tak! Zdecydowanie, tak! Już się pakuję!” - odpisałem podekscytowany. Wyjeżdżamy za 10 dni. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – postaramy się wam przedstawić szczegółową relację z tej podróży. Jeśli nie – oznaczać to będzie, że Kawiak wszedł w posiadanie niewłaściwej mapy i „ten grobowiec został naszym grobowcem” albo że spotkaliśmy jakąś zagubioną naturystkę (byłą modelkę, która nie ogarnęła powrotu do studzienki) i uznaliśmy, że życie piwniczaka ma swoje zalety.



4

Oglądany: 66398x | Komentarzy: 29 | Okejek: 285 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało