Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

"Raz w pracy miałem klienta..." - najdziwniejsze przypadki naszych czytelników

192 185  
446   82  
Przygody na stacji benzynowej, w kawiarni, banku i nieręczna sytuacja w kiosku na dworcu...

Piekielni klienci

#1. Geniusz

Raz w pracy miałem klienta, który podszedł do kasy z dmuchanym materacem. Na opakowaniu napisane 140 × 200 cm. Typ się pyta, w którą stronę jest to 140 cm, bo się boi, że mu nogi będą wystawać...

#2. Tester

Ostatnio jeden klient w sklepie, w którym pracuję, wziął porcję obiadową w plastikowym opakowaniu, ugryzł kotleta, skrzywił się, po czym zamknął opakowanie i odłożył z powrotem do lodówki.

#3. Uprzejmy

Do sklepu, w którym pracuję, przychodzi jeden pan. Bardzo miły, sympatyczny i tak dalej, ale zawsze przychodzi o godzinie zamknięcia sklepu, więc nie mogę zamknąć kasy, muszę poczekać, aż on zrobi zakupy, porozmawia, coś mi poopowiada. Pan naprawdę sympatyczny, ale zawsze przez niego siedzę te 15 minut dłużej w pracy i często spóźniam się na autobus do domu, więc muszę czekać kolejną godzinę na przystanku. Raz wspomniałam o nim na jakimś pozapracowym spotkaniu z koleżankami z tego sklepu i okazało się, że żadna z nich nikogo takiego nie kojarzy! Z miesiąc później Pan sympatyczny, przez którego wystałam i wymarzłam na przystanku srogie godziny, powiedział mi z wielką radością, uprzejmością i ciepłem w głosie, że on mnie bardzo lubi i specjalnie przychodzi na zamknięcie, żebym sobie dorobiła te 15 minut, żeby mi wskoczyła ta jedna nadgodzina, bo on wie, że dzięki temu wychodzę na koniec miesiąca sporo do przodu z pieniążkami i że to bardzo mi pomaga.Nie muszę chyba dodawać, że przez te codzienne 15 minut spóźnienia jedyne, z czym wychodzę do przodu to opierdole od szefostwa.

#4. Problematyczna dziewczyna

Piąta rano. Stoję w takim sklepiko-kiosku na dworcu i ledwie kontaktuję, tak jestem zaspany z rana. Patrzę sobie na energetyki w lodówce, a obok mnie batonikom przygląda się ciemnoskóra nastolatka. Nawet ładna taka. W kiosku jest też pani kioskowa i nieco starszy, wysoki mężczyzna. W tej swojej nieprzytomności zarejestrowałem tylko, że pani kioskowa pyta o coś wysokiego pana, a ten, jakoś tak dziwnie, nic nie chce powiedzieć. Następuje między nimi jakaś dziwna, półniema wymiana zdań, po czym zaczynam się im przysłuchiwać, ale to tak bardziej, chyba żeby się obudzić, niż z ciekawości. Ich impas trwał dobrą minutę i w tym czasie ciemnoskóra nastolatka zdążyła przenieść się z działu batoników do działu w drugim kącie tego sklepiku. Dopiero teraz dosłyszałem wyraźnie panią kioskowo-sklepową

#5. Mirek brandzlarz

Pracowałem w lombardzie. Jednym ze stałych klientów był Mirek, stary kawaler. Mirek zawsze przed przyjściem dzwonił zapytać, czy otwarte, podczas gdy w tle było słychać niemieckie

#6. To pewnie kara za to, co w #8.

Raz w pracy miałem klienta, a dokładnie klientkę w wieku ok. 25 lat. Miejsce zdarzenia - stacja paliw, godzina 3 w nocy, moja jedna z pierwszych zmian nocnych na stacji. Pijana dziewczyna wchodzi na stacje i od drzwi krzyczy

#7. Płaci, wymaga

Jak pracowałam na obsłudze w banku, przyszedł do mnie klient odnowić zasobną lokatę. Z wyglądu był to przeciętny starszy Pan. Po chwili wymiany uprzejmości spytał, czy mam nożyczki. Życzliwie pożyczyłam, myśląc, że może jakaś nitka jest do przycięcia. Jegomość natomiast zaczął sobie obcinać paznokcie... straszyłam tymi nożyczkami współpracowników cały dzień.

#8. Człowiek sku##iel

Raz w pracy miałem klienta, dzieciak w wieku ok. 10 lat, nadwaga z 20 kg spokojnie, stacja paliw. Młody podszedł do kasy:- Hot doga.- Hot doga, ale co hot doga? - skąd mam wiedzieć, czy chce kupić, sprzedać, zjeść, obejrzeć.- Poproszę.- Co poproszę?- Poproszę hot doga. - Jakiego? I w tym właśnie momencie, przez ułamek sekundy zobaczyłem, jak odechciało mu się jeść. Jaki wtedy byłem dumny z siebie! Pewnie nikt go tego nie nauczył, ale tak ciężko wypowiedzieć się pełnym zdaniem? Tak naprawdę to 3/4 klientów i nie potrafi się wypowiedzieć, tylko rzuca słówka, typu

#9. Pomocna!

Nie tak dawno temu pracowałam na recepcji eleganckiego hotelu. Szczyt sezonu, dziesiąta godzina zmiany, tłum spragnionych noclegu gości oblega recepcję jak za komuny, kiedy w warzywniakach przed Świętami rzucili pomarańcze. Czuję, że zawodowo wymagany uśmiech nr 5 spowodował paraliż mięśni twarzy, a mózg powoli zmienia konsystencję na płynną. Do lady recepcyjnej podchodzi starsza pani i słabym głosem pyta: przepraszam, czy posiadają Państwo ciśnieniomierz? Wiedziona zawodowym instynktem nakazującym natychmiast zaspokoić potrzeby Gościa, bez namysłu wypalam: Niestety nie, ale posiadamy defibrylator! Kobieta, mimo że cierpiąca, wybucha histerycznym śmiechem i ripostuje

#10. Też płaci, też żąda

Pracuję jako kierownik zmiany w kawiarni znajdującej się w jednym z dużych polskich miast. Był ciepły weekend, więc i pracy było od groma. Klienci kłębili się przed szynkwasem. Na sali też pełne obłożenie (wszystkie stoliki zajęte). Z racji ładnej pogody większość napojów wydawaliśmy na wynos. Większość. Pewna pani miała ochotę usiąść w lokalu, więc nie omieszkała zapytać, czy mogę kogoś wyprosić z kawiarni, żeby ona mogła usiąść. Nie. Nie była to starsza pani, tylko pani po 30.

#11. Chwalipięta

Pracowałem kiedyś w ośrodku szkoleniowym przygotowującym do egzaminów UDT, TDT (dozór techniczny). Któregoś razu przyszedł zdrowo podchmielony klient. Nic nowego - w tej branży się zdarza. Wszystko było spoko, dopóki gościu nie zaczął opowiadać, że ma pozwolenie na broń. Miał ją nawet przy sobie. Nerwy już miałem na postronku. W pewnym momencie zaczął się irytować, że tak długo czeka na egzamin. Był nerwowy. Gdy sięgnął ręką do plecaka, złapałem za telefon i krzyknąłem, że albo wychodzi, albo dzwonię po policję i nie pójdzie już na żadne polowanie z synkiem (opowiadał, jak zabiera dzieciaka na polowania), bo pójdzie siedzieć, albo straci pozwolenie. Zamknął się i poszedł. Po wszystkich egzaminach przewodniczący komisji postawił mi flaszkę.

Do następnych odcinków zbieramy Wasze historie,
zaczynające się od słów:

"Raz w pracy..."

Możesz wysłać je do nas w wiadomości prywatnej,
na anonimowe.opowiesci@gmail.com
albo na Facebooka MŻJDD

Zapraszamy też na nasz portal:
22

Oglądany: 192185x | Komentarzy: 82 | Okejek: 446 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało