Ja: Zrób tę rzecz, którą tak bardzo lubię.
Mąż: *ociera masło orzechowe z noża przed włożeniem go do zlewu*
Wybieram się dzisiaj do wystawnej restauracji i mój mąż wysłał mi SMS-em menu, żebym mogła "zaplanować zawczasu wszystkie pytania, jakie będę mieć do kelnera".
Mój mąż zjadł wszystkie ciasteczka i nazwał to przekąskowypadkiem. Proszę, uszanujcie moją prywatność w tym trudnym dla mnie okresie.
Żona leży w poprzek łóżka, zajmując prawie całą wolną przestrzeń.
Ja: Tooo.... ja sobie po prostu postoję na rogu.
Żona: Masz zamiar to na siebie włożyć?
Ja: Chyba nie.
Jeżeli powiem coś, co wydaje mi się zabawne, a mój mąż się nie zaśmieje, z miejsca robię się wściekła.
Hej! Jeżeli coś wam zginęło, nie martwcie się. Prawdopodobnie znajdzie się w pralce, po wypraniu jeansów mojego męża.
Noszę obrączkę ślubną, ale mój mąż nie nosi. Czasami zastanawiam się, czy obcy ludzie myślą, że mam mega żałosny romans.
Mój mąż nie pyta się mnie, co chciałabym obejrzeć wieczorem. Zadaje mi pytanie, przy czym chciałabym zasnąć i to całkiem nieźle podsumowuje nasze małżeństwo.
Mąż: To już dwa dni. Musimy wymyślić dla niego jakieś imię.
Ja: Po raz ostatni powtarzam: nie nazwiemy pryszcza na moim czole.
Mąż: Czy ty naprawdę wydałaś tysiące złotych na akwarium dla jednej rozdymki?
Ja:
Mąż:
Ja: Anna Rozdymna i ja nie potrzebujemy tego rodzaju negatywnych emocji w naszych życiach.
Ja: [patrzę na moją żonę]
Żona: Co?
Ja: Po prostu cię podziwiam.
Żona: Serio?
Ja: Jesteś taka silna.
Żona:
Ja:
Żona: Nie pomogę ci przenieść zamku Hogwart z LEGO.
Ja: Ale jak jest w piwnicy, to nikt go tam nie widzi...
Pozwoliłem się dzisiaj rano wyspać mojej żonie, więc od tej chwili, za każdym razem gdy się na mnie wkurzy, mówię jej: "ale pamiętasz, jak wtedy pozwoliłem ci się wyspać...?"
64% bycia żoną to przypominanie mężowi, że musi zjeść rzeczy znajdujące się w lodówce, zanim się zepsują.
Moja żona właśnie nakrzyczała na mnie, bo ziewałem zbyt głośno.
Moja małżeństwo oficjalnie wskoczyło na wyższy poziom.
Żona: Uch, czuję ten mój tłuszcz.
Ja: Proszę, zabierz ze mnie swoje ręce.
Moja żona i ja wspólnie się "dzielimy i rządzimy" obowiązkami domowymi.
Żona dzieli listę obowiązków na mniejsze części, a ja rządzę przy ich wykonywaniu.
Ja: Musisz TAK oddychać?
Mąż: Tylko, jeśli zamierzam pozostać przy życiu.
Ja: *wzdychając* Dobra, nieważne.
Ja, 18:00: *wsypuję Cheeriosy do miski*
Mąż: Ty chyba nie robisz właśnie obiadu?
Ja: *nalewam mleka do miski* No, to był już ostatni składnik. Obiad na stole!
Ja: Widziałaś moje klucze?
Żona: Nie. Sprawdzałeś w kieszeni?
Ja: Taaa
Żona: W obu?
Ja [przedrzeźniając ją]: "W obu?"
Żona:
Ja *znajdując klucze*: Nie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą