Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

40 tysięcy lat temu nasz prapradziad przeleciał neandertalczyka. Skutki tego czynu odczuwamy do dziś

128 700  
452   133  
To było jakieś 50 tysięcy lat temu, gdy jakiś mieszkający na Bliskim Wschodzie przedstawiciel naszego dumnego rodu zapałał nagłą chęcią wydupczenia pewnej niezbyt urodziwej neandertalki. Jak pomyślał, tak zrobił. Wkrótce seksualne przygody pomiędzy homo sapiens a homo neanderthalensis musiały stać się po prostu modne, bo nagle na świat zaczęły przychodzić hybrydowe dzieciaki, a efekt tych niezobowiązujących, przelotnych romansów odczuwamy do dziś!


Kim był człowiek neandertalski? Niektórzy uczeni uważają, że to jeden z naszych przodków, jednak większość badaczy skłania się dziś ku temu, że należałoby traktować tę istotę jako reprezentanta całkiem odrębnego gatunku, który z naszymi praszczurami ma wspólnego bardzo dalekiego antecesora (był nim prawdopodobnie homo heidelbergensis – człekokształtny, niezbyt bystry, „małpiszon”, który ponad pół miliona lat temu pojawił się w Afryce i wyewoluował z homo erectusa).

Pierwsze ślady obecności naszego krewnego na Ziemi sięgają 400 tysięcy lat wstecz, natomiast przyjmuje się, że ostatni neandertalczycy wyginęli jakieś 24 500 lat temu.



Okazuje się, że pod wieloma względami były to istoty podobne do nas. To, co szczególnie nas jednak różniło to wygląd. Typowy neandertalczyk zbudowany był znacznie masywniej niż homo sapiens. Posiadał znacznie szerszą, muskularną klatkę piersiową i krótsze ramiona. Był też w cholerę silny – uważa się, że swoją tężyzną górował nad wszystkimi innymi „ludzkimi” gatunkami. Jego broda nie była szpiczasta, jak u niektórych przedstawicieli homo sapiens, ale szeroka, bo neandertalska szczęka była znacznie potężniejsza niż u naszych przodków. tymczasem jego czoło charakteryzowało się wystającymi łukami nadoczodołowymi – charakterystyczną wypukłością zlokalizowaną zaraz nad oczodołami. Do tego w oczy rzucał się duży nos i mocno wysunięte kości policzkowe.



Jego nogi, również krótkie i masywne, były też wyraźnie wygięte (neandertalczyk często borykał się z krzywicą).
Mimo wyglądu, który dziś bardziej pasowałby do podduszonego pępowiną członka ONR-u, neandertalczycy mogli pochwalić się wysoko rozwiniętą kulturą. W toku badań archeologicznych uczeni znaleźli sporo pozostałości po neandertalskich grobach. Dotąd uważano, że ceremonie pogrzebowe to cecha zarezerwowana tylko dla homo sapiens, a tymczasem wiele wskazuje, że nasi krewni grzebali swoich zmarłych jeszcze na długo przed spotkaniem przedstawicieli naszego ludu. W grobach sprzed 60 tysięcy lat znaleziono nawet pozostałości kwiatów, co by mogło oznaczać, że pogrzebom towarzyszyły też bardzo konkretne obrzędy.

Byli też artystami. 20 tysięcy lat przed tym, jak homo sapiens dotarł do Europy, neandertalczycy już pomieszkiwali w europejskich jaskiniach. Świadczą o tym naskalne malunki odkryte w Hiszpanii. Są to najstarsze znane nam tego typu „dzieła” na świecie. Przedstawiają one proste kształty zwierząt, figur geometrycznych i kropek – symboli, które z całą pewnością miały dla naszych wymarłych kuzynów jakieś szczególne znaczenie.



Nie są to jedyne cechy, które dzieliliśmy z neandertalczykami. Oni, podobnie jak i reprezentanci homo sapiens, nauczyli się też rozpalać ogień! Istnieją ślady, które wskazują na to, że robili to już 400 tysięcy lat temu. W całej Europie znaleziono ponad 140 pozostałości po takich paleniskach. Mało tego – w zgliszczach często znajdowano fragmenty kości. To, że neandertalczyk lubił wszamać jakieś opieczone nad ogniem stworzonko, akurat nikogo nie powinno dziwić. Ciekawe natomiast jest to, że lud ten nauczył się wytwarzać smołę podczas spalania żywicy kory brzozowej. Materiał ten neandertalczycy wykorzystywali potem m.in. do budowy niektórych elementów swoich narzędzi.
Malowali też swoje ciała, nosili ozdoby i… prawdopodobnie nauczyli przedstawicieli homo sapiens technik obróbki skóry!



Wiele też wskazuje na to, że neandertalczycy byli znakomitymi myśliwymi oraz opiekowali się starymi członkami swych plemion. Znaleziony w 1908 roku szkielet bardzo leciwego przedstawiciela tego gatunku człowieka nosi na sobie ślady artretyzmu i nie posiada zębów. To skłoniło uczonych do stwierdzenia, że przez ostatnie lata życia staruszek musiał być otoczony szczególną opieką bliskich, którzy bardzo możliwe, że przeżuwali za niego posiłki.
Inną ciekawostką na temat neandertalczyków jest to, że prawdopodobnie ich „mowa” wcale nie brzmiała tak, jak życzyliby sobie np. twórcy filmów, którzy każą nam myśleć, że nasi dawni kuzyni porozumiewali się za pomocą niskich pomruków i chrząknięć. Przez wiele lat uczeni uważali, że wysoko położona kość gnykowa nie pozwałaby człowiekowi artykułować dźwięków, jednak współcześni badacze twierdzą, że to nieprawda. Neandertalczyk mógł posługiwać się werbalną formą komunikacji. Inna sprawa, że jego „mowa” prawdopodobnie brzmiała niczym rozpaczliwy wrzask rozdeptywanego smerfa. Sami zresztą posłuchajcie:


Neandertalczycy zaczęli wymierać ok. 40 tysięcy lat temu. Mimo wielu teorii, do dziś nie wiadomo co było przyczyną tego procesu. Wiele wskazuje na to, że zostali oni wyparci przez bardzo ekspansywnego homo sapiens. Prawdopodobnie wypchnęliśmy naszych kuzynów na północ. W wyniku erupcji wulkanu Campi Flegrei miała nastać tzw. wulkaniczna zima, która szczególnie mocno dotknęła północną część naszego globu. Być może neandertalczycy po prostu nie wytrzymali tak silnej zmiany klimatu.

Wróćmy na koniec do seksualnych przygód naszych przodków, którzy to zgodnie z prastarą dewizą „kto wybrzydza, ten nie r#cha” regularnie grzmocili neandertalskie panie. Czy coś nam z tych przygód pozostało na pamiątkę?



Z neandertalczykami dzielimy aż 99,7% genów. Wszystkie więc „pamiątki” zapisane muszą być w tym nikczemnym ułamku różniącym nas od naszego wymarłego kuzyna. Zadania jak najdokładniejszego zbadania neandertalskiego DNA podjął się profesor Svante Pääbo z Lipska, który do swych prac wykorzystał kości aż trzech rożnych przedstawicieli homo neanderthalensis. Uzyskane dane porównano z genomami współczesnych ludzi żyjących w rożnych miejscach na świecie.

Wygląda na to, że dzięki miłosnym uniesieniom naszych przodków i neandertalczyków mieszkańcy Europy i Wschodniej Azji noszą w sobie ok. 1-4% neandertalskiego DNA. To nieduża ilość, ale wystarczająca, aby zostawić bardzo konkretne „pamiątki” po seksualnych podbojach naszych pradziadów.

W prezencie od naszych kuzynów dostaliśmy np. jaśniejszą skórę. Homo sapiens, którzy pierwotnie zamieszkiwali Afrykę, mieli ją znacznie ciemniejszą i bardziej przystosowaną do tamtejszych warunków. Zbyt mała ilość promieni słonecznych nie pozwoliłaby nam na produkcję odpowiedniej ilości witaminy D, gdybyśmy mieli ciemną karnację.
To, podobnie jak m.in. zwiększona wytrzymałość skóry, włosów i paznokci, było dla nas świetnym darem od kuzyna, który najprawdopodobniej żył już nieco dłużej w naszym klimacie i zdążył się do niego przystosować. Wygląda więc na to, że neandertalczycy przekazali afrykańskiemu człowiekowi przydatne cechy, dzięki którym mógł szybciej przystosować się do życia w nowych warunkach.



Dostaliśmy też kilka genów, które wzmocniły naszą odporność na niskie temperatury oraz takich, które poprawiły nasz metabolizm tłuszczów. No i co najważniejsze – efektem krzyżowania się między dwoma gatunkami człowieka jest też znaczne wzmocnienie naszego systemu immunologicznego. Prawdopodobnie to właśnie neandertalskie geny sprawiają, że jesteśmy bardziej odporni na infekcje, ataki wszelkiej maści mikrobów. Brzmi fajnie? No, cóż – za wszystko trzeba jednak zapłacić jakąś cenę. A w tym przypadku jest ona dość wysoka.

Seks z neandertalczykiem przyniósł nam też kilka chorób o charakterze autoagresywnym, czyli takich, podczas których system immunologiczny błędnie rozpoznaje zagrożenie i zaczyna produkować przeciwciała skierowane do walki z naszymi własnymi tkankami. W tym przypadku mówimy głównie o toczniu i chorobie Leśniowskiego-Crohna.



Co jeszcze odziedziczyliśmy po naszych dawnych kuzynach? Ano na przykład cukrzycę typu 2. i podatność do chorowania na marskość wątroby. Niektórzy uczeni uważają też, że to neandertalczyka należy obarczyć winą za nasze skłonności do popadania w nałogi.
Ach, no i nie zapominajmy o genie MC1R, który to odpowiada za rudą czuprynę! Pojawił się on w naszym DNA jakieś 100 tysięcy lat temu. Niektórzy uczeni wysnuli więc hipotezę, że rudzielce zawdzięczają swoje ogniste włosie pradziadkowi grzmocącemu neandertalskiego brzydala.



Najciekawszą jednak informacją jest to, że najbardziej rozpowszechniona wersja genu MCPH1 (tzw. allel D), która to odpowiedzialna jest za rozwój i wzrost naszych mózgów, pojawiła się u homo sapiens ok. 37 tysięcy lat temu i w ciągu kolejnych tysiącleci rozpowszechniła się na prawie 70% ludzkiej populacji!

Wszystko wskazuje na to, że to również neandertalczykom musimy podziękować za ten upominek. Tym bardziej, że gen ten jest praktycznie nieobecny wśród mieszkańców Afryki, którzy nie mieli kontaktu z przedstawicielami homo neanderthalensis!

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
16

Oglądany: 128700x | Komentarzy: 133 | Okejek: 452 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

29.03

28.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało