Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Przymusowy urlop, horror u dentysty i inne anonimowe opowieści

52 164  
241   23  
Dziś przeczytacie m.in. o kochającej dziewczynie i jej poświęceniu, o tym, że na naukę nigdy nie jest za późno i o niewykształconej mamie.


Mam bardzo mocny sen, bomba by mnie nie obudziła, tego jestem pewien, ale poczułbym piórko, które spadło na nogę. No i tu jest problem, żaden dźwięk mnie nie obudzi, ale najlżejszy dotyk już tak.

Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc temu. Narzeczona miała bardzo stresujący okres w pracy i problemy w rodzinie. Zaczęła mieć przez to bardzo niespokojne sny, wręcz koszmary. Rzucała się przez sen jak oszalała. Nie robiła tego specjalnie, przecież spała, ale i tak ciężko mi było nie być na nią rano złym przez brak wyspania. Taka sytuacja trwała ze dwa tygodnie. I jak nagle się zaczęła, równie nagle się skończyła. Narzeczona powiedziała, że sny się unormowały. Ucieszyłem się, bo bardzo mnie rozstrajał brak snu.
Minęło kolejnych parę dni, aż zdarzyło się, że w nocy wstałem za potrzebą. Zobaczyłem wtedy, że łóżko obok mnie jest puste, za to narzeczona rzuca się po podłodze. Obudziłem ją i spytałem co się stało (myślałem, że spadła z łóżka). Okazało się, że sny się nie skończyły, po prostu moja narzeczona czuła się winna, że przez nią się nie wysypiam i co noc czekała aż zasnę i przenosiła się na podłogę (mieszkamy w kawalerce, więc była to jedyna alternatywa), żeby mnie już więcej nie budzić.

Nigdy w życiu nie było mi tak głupio i nie czułem się tak winny, jak w tamtej chwili.

***

Parę dni temu byłem u dentysty na corocznym przeglądzie paszczy. Nie znalazł żadnych ubytków, ale powiedział mi, że mam… grzybicę dziąseł i języka. Żeby tego było mało – jest to infekcja, którą zazwyczaj człowiek zaraża się uprawiając seks oralny z osobą będącą nosicielem tego grzyba. Paskudna sprawa. Tym bardziej, że od dwóch lat jestem kawalerem, a ostatni raz poszedłem z dziewczyną do łóżka dobrych 6 miesięcy temu, a nasze zbliżenie było raczej, powiedzmy sobie – klasyczne, więc wykluczam nawet to, że chorobę złapałem w trakcie tej jednorazowej przygody.

Długo zastanawiałem się skąd się wzięła ta wstydliwa przypadłość, na której leczenie teraz muszę wydać fortunę. Wynajmuję mieszkanie z dwiema koleżankami, które mają swoje pokoje, sypiam w czystej pościeli, dbam o higienę…

Rozwiązanie przyszło samo. Wczoraj wróciłem z roboty wcześniej, bo szef, złożywszy świąteczne życzenia, kazał nam iść do domów „ubierać choinki”. Kiedy wszedłem do mieszkania, usłyszałem bzyk dobiegający z łazienki. Po chwili nastąpił głośny jęk i zapadła cisza. Kiedy stałem tak w kurtce, czapce i rękawiczkach, coś nagle do mnie dotarło. Jestem w tym domu jedyną osobą, która może pozwolić sobie na komfort używania elektrycznej szczoteczki do zębów…

***

W drodze do szkoły szłam sobie dość rzadko uczęszczanym skrótem. W czasie mojego melancholijnego spaceru zerknęłam odruchowo w prawo, a z racji tego, że w Anglii firanki czy zasłonki na okna nie są zbyt częstym zjawiskiem, miałam doskonały widok na 55-calową plazmę i film dla dorosłych na niej. No niby nic, sama czasem oglądnę, każdy ma do tego prawo, więc idę dalej.

Nagle coś uroiło mi się w moim niewyspanym, poniedziałkowym mózgu, zawróciłam i przez chwilę z oddali przyglądałam się całemu pomieszczeniu. Koło telewizora stała byle jaka choinka, a nad nim obrazek z Jezusem... Niewiele myśląc podeszłam do okna i zapukałam w szybę, wystraszony i zdezorientowany facet spojrzał na mnie, a ja z bananem na twarzy pomachałam mu palcem, że nieładnie. Na koniec wskazałam na zdjęcie Jezusa i na migi pokazałam mu, że go widzi. Facet był mega zmieszany i cały czerwony na twarzy. Żeby przypadkiem nie dostać, za przeproszeniem, zjebki, wzięłam dupę w troki i uciekłam.

Tak a propos, chodzę do jednej z największych szkół katolickich w mieście, a ze względu na to, że jestem seniorem, miałam jeszcze mundurek z logo szkoły, który raczej każdy rozpoznaje... Pewnie pomyślał, że mam manię na punkcie grzechu i Jezusa.

Na szczęście facet miał na sobie koc ;)

***

Nie mogę mówić. Wczoraj trafiłem do szpitala z poważną, głęboką raną języka, dziurą w policzku i pokiereszowanym podniebieniem. Mam założone szwy i przez najbliższe tygodnie jedyne słowa, jakie przy dużym wysiłku dam radę wypowiedzieć, brzmieć będą jakoś tak: „Mgmgmmmmghrrmmmrrrmm…!”. Przy okazji pewnie mocno się popluję, bo mój spuchnięty ozór ma teraz wielkość i kształt dorodnego jabłka, przez co mam ogromne problemy z przełykaniem śliny.

Pewnie myślicie, że metodą chałupniczą usiłowałem zrobić sobie piercing albo po pijaku sam się ugryzłem, myląc własny język z kawałkiem przeżuwanego w pośpiechu kebaba. Otóż nie. Padłem ofiarą samobójczego sabotażu. Kichnąłem podczas wizyty u dentysty…

Facet borował mi górną czwórkę, gdy unoszące się w powietrzu mikroskopijne kropelki wody połaskotały mnie w nos. Usiłowałem poinformować lekarza, że zaraz kichnę, ale stomatolog odebrał moje stłumione stęknięcie jako oznakę bólu i zamiast szybko wyjąć wiertarkę z mojej paszczy, mruknął tylko coś w stylu „Tak, już. Zaraz kończymy...”. Jak kichnąłem, to mój oprawca przestraszył się i najpierw wbił się w moje podniebienie, a następnie przeorał wnętrze mojej twarzy wiertłem pracującym z szybkością 400 tysięcy obrotów na minutę.

Teraz dopiero rozumiem, czemu tak wiele osób unika kontaktu z dentystami...

***

Pracuję w dość odpowiedzialnym zawodzie, gdzie zarobki są wysokie, ale wymagania jeszcze większe. Parę tygodni temu mój szef oznajmił, że niedługo odbędzie się u nas kontrola… moczu. Ma to na celu m.in. sprawdzenie, czy ktoś z nas nie jest uzależniony od narkotyków. Jako że za pomocą testu można wykryć THC w moczu nawet do 14 dniu od ostatniego palenia skręta, sytuacja dla mnie – wielkiego konesera tej używki, była dość dramatyczna. Wpadłem jednak na pewien pomysł. Poprosiłem mojego kumpla, który trawki nie pali, aby nasikał do niewielkiego słoika, który to ja następnie zabrałem do pracy w moim plecaku. Kiedy dano nam testy, poszedłem do ubikacji i wylałem na test zawartość słoika.

Parę dni temu zostałem wezwany na dywanik do szefa. Od razu zobaczyłem, że był nieco zażenowany. Poklepał mnie po plecach i kazał usiąść na krześle. Westchnął głęboko i rzekł: „Jacek, niech to lepiej zostanie między nami. Dostaliśmy wyniki testu. Nie wykrył on obecności w moczu żadnych narkotyków, ale dzwonił przed momentem facet z laboratorium i powiedział, abym dyskretnie ci przekazał, że prawdopodobnie masz… ekheeemmm… rzeżączkę. Weź sobie parę dni wolnego, idź do lekarza. I proszę cię. Zacznij zachowywać się jak dorosły facet i używaj prezerwatyw. Nie chciałbym stracić tak dobrego pracownika, jak ty”.

Szef wyglądał na wyjątkowo przejętego, a ja nie wiedziałem, czy lepiej przyznać się do oszustwa, czy wziąć tryper na klatę i udawać chorego. Skończyło się na tym drugim. To najbardziej żenujący urlop, jaki dostałem...

***

Mieszkamy razem z babcią. Babcia jest typową starszą kobietą - czas spędza głównie na gotowaniu, oglądaniu seriali, czytaniu gazet. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Jednak nie miałam racji.

Pewnego dnia babcia zawołała mnie do siebie. Miała bardzo zadowoloną minę i z dumą pokazała mi jakiś cienki, trochę pogięty zeszyt. Na każdej stronie miał rzędy wyrazów typu "byskit", "dżus", "sandłicz", "bir" i tym podobne. W pierwszej chwili nie ogarnęłam o co chodzi, ale babcia już pośpieszyła z tłumaczeniem.
- Tyle czasu spędzam przed tym telewizorem, to niech chociaż będzie z tego seansowania jakiś pożytek! - tu pokazała na zeszyt. - Od teraz uczę się angielskiego.

A że babcia ogląda głównie zagraniczne programy o gotowaniu i telenowele, to oczywiste, że jej zasób słownictwa stanowią póki co takie słowa jak "mąka", "jajka", "córka", "wymieszać", "wesele" - i tak na zmianę.
Do poziomu "native" trochę jej jeszcze brakuje, pisownia też pozostawia wiele do życzenia, ale to nic - jestem z niej dumna! Kiedy tylko mam czas, próbuję jej co nieco wytłumaczyć - a babcia naprawdę sobie dobrze radzi ;)

***

Bardzo kocham moją mamę, jest najwspanialsza na świecie. W moim domu zawsze było wiele miłości, rodzice kochali siebie nawzajem i tak samo bardzo mnie i mojego brata. Nie byliśmy bogaci, tata jest mechanikiem, mama przez całe życie pracowała jako sprzątaczka. Mimo to zawsze weekendy spędzaliśmy razem, jeździliśmy na wycieczki, rodzice pokazywali nam świat, uczyli o życiu, zabierali na spacery i biwaki. Wieczory spędzaliśmy grając w karty czy w planszówki.

Zawsze nas wspierali i pomagali w realizacji marzeń i pasji. Oboje z bratem wyrośliśmy na dobrych, wykształconych i mądrych ludzi. Mój brat w wieku 23 lat założył swoją firmę informatyczną, a teraz, po 4 latach, ma już własny dom, rodzinę i żyje luksusowo. Mi również udało się skończyć dobre studia, znaleźć pracę w zawodzie i powoli pnę się po szczeblach kariery. O co więc chodzi? O to, że moja mama jest, łagodnie mówiąc, niewykształcona. A mówiąc wprost, jest po prostu głupia.

To ta osoba, którą możecie czasem spotkać w Internecie, gdzie pisze dwadzieścia linijek bez użycia jakiegokolwiek znaku interpunkcyjnego.
Osoba, która pisze "ktury", "pszeczkole", czy "wogule". Osoba, która nie odróżnia Austrii od Australii i nie wie, czy najpierw się dodaje, czy mnoży. Osoba, która nie wie jaka jest stolicy Wielkiej Brytanii.

Wiele razy widziałam w Internecie teksty ludzi, którzy twierdzą, że tacy nie powinni się rozmnażać, że ich dzieci będą debilami, że przez takie osoby ludzkość wyginie. Przykro mi czytając takie komentarze, bo pomimo niskiego IQ, moja mama dała mi szczęście, miłość oraz coś, czego nie wyniesie się z żadnej szkoły - mądrość życiową. Nauczyła mnie tolerancji, pewności siebie i nie poddawania się nigdy.
Nie zamieniłabym mojej "głupiej" mamy na żadną inną.
29

Oglądany: 52164x | Komentarzy: 23 | Okejek: 241 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

29.03

28.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało