Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak nie można po dobroci, to trzeba siłą - 7 aktorów zmuszonych do przyjęcia roli

178 725  
351   18  
Czasem to nie aktor wybiera film, w którym chce zagrać. Bywa tak, że to umowy, kontrakty i inne pisemne zobowiązania zmuszają gwiazdę do udziału w przedsięwzięciu, które już z dużej odległości trąci szmirą. Takie sytuacje bardzo często są dla artysty, który długo pracował na swoją reputację, początkiem złej passy, czy wręcz końcem kariery.

Bill Murray „Garfield”

Na szczęście temu znakomitemu komikowi rola, a właściwie użyczenie głosu w niesławnej produkcji pt. „Garfield” nie zaszkodziła. Murray, który dokładnie rok wcześniej pojawił się w znakomitym „Między słowami”, nigdy nie zgodziłby się wcielić w rolę zblazowanego kota znanego z kart komiksów, gdyby nie fakt, że za scenariusz tego filmu odpowiadał nie kto inny jak Joel Coen – facet, który wraz ze swym bratem stworzył takie perełki kina, jak „Fargo”, „Big Lebowski”, czy „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Dopiero po tym, jak gwiazdor podpisał swój udział w dwóch częściach „Garfielda” dotarło do niego, że scenarzystą "Garfielda" jest Joel Cohen (przez „ha”), zupełnie inny, znacznie mniej ambitny filmowiec. Murray nie miał wyjścia i musiał odwalić robotę, do której wykonania się zobowiązał.


Keanu Reeves „Obserwator”

Reeves właśnie wspiął się na szczyt dzięki swojej pamiętnej roli Neo w „Matriksie”, a już rok później zagrał mordercę kobiet w mocno średniej produkcji pt. „Obserwator”. Aktor nigdy nawet nie rozważał maczania palców w tym projekcie. Zrobił to za niego reżyser Joe Charbanic, prywatnie kumpel z zespołu, w którym Reeves grał na gitarze. Filmowiec dopuścił się dość ordynarnego oszustwa i podrobił podpis Keanu na kontrakcie.


Aktor nie mógł w łatwy sposób dowieść, że padł ofiarą oszustwa. Jedyną opcją byłoby więc wytoczenie koledze kosztownej sprawy sądowej. Ostatecznie artysta zgodził się więc pojawić w filmie Charbanica. Miała być to mała, epizodyczna rola. Skończyło się jednak na znacznie poważniejszym występie, za który dostał dość marne wynagrodzenie. Reeves odmówił brania udziału w przedpremierowej promocji „Obserwatora”, a jego występ w charakterze antagonisty został przez krytyków zmieszany z błotem.

Roy Scheider „Szczęki 2”

Klasyczny dziś thriller o rekinie pałaszującym urlopowiczów z pewnego nadmorskiego kurortu to dzieło, które otworzyło drogę dla całej masy innych wodnych bestii, które szybko zalały kino. Żaden z tych filmów nie miał jednak nawet cienia klasy, którą posiadał gumowy ludojad Stevena Spielberga. Roy Scheider, aktor, który wcielił się głównego (człowieczego!) bohatera tej produkcji, nawet nie chciał słyszeć o możliwości zagrania w drugiej części „Szczęk”. Głównie dlatego, że na fotelu reżyserskim nie zasiadał Spielberg, a i sam scenariusz był po prostu wybitnie cienki i rażący wtórnością. Aktor podpisał jednak umowę z wytwórnią Universal, zgadzając się na występ w trzech filmach.


Parę miesięcy wcześniej Scheider dopuścił się sporego nietaktu, wycofując swój udział w wojennej produkcji pt. „Łowca jeleni”, i to dosłownie dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć. Szefowie wytwórni okazali się jednak łaskawi i postanowili nie wyciągać z tego występku surowych konsekwencji. Warunek był jeden – Roy miał pojawić się w „Szczękach 2”! Aby nieco udobruchać aktora, zaproponowano mu czterokrotnie większe wynagrodzenie niż otrzymał po wykonaniu swojej roboty u Spielberga.

Val Kilmer „Top gun”

Umowę na udział w trzech projektach podpisał także Val Kilmer. W tym przypadku - z wytwórnią Paramount Pictures. Młody aktor pojawił się w całkiem zabawnym „Top secret” oraz w nieco już zapomnianym „Prawdziwym geniuszu”. Trzecim z przedsięwzięć, w którym Kilmer miał wystąpić był „Top gun”. Aktor stawił się na spotkaniu z Tonym Scottem - reżyserem filmu - i usiłował wymigać się z maczania palców w tym projekcie. Scott był jednak nieugięty i nawet nie chciał słyszeć o tym, że kto inny mógłby zagrać postać Toma "Icemana" Kazansky’ego. Val nie miał dużo do gadania i musiał wywiązać się z umowy, co jak wiadomo – wyszło mu tylko na dobre.


Jessica Alba „Fantastyczna Czwórka: Narodziny Srebrnego Surfera”

Młodziutka aktorka popełniła duży błąd, podpisując kontrakt na udział w trzech częściach „Fantastycznej Czwórki”. Już po pierwszej odsłonie serii wiadomo było, że nic dobrego z tej ekranizacji znanego komiksu nie będzie. Kiedy przyszło do kręcenia drugiego filmu, Alba była już tak bardzo zdesperowana, aby wycofać się z udziału w nim, że rozważała nawet rzucenie aktorstwa.


Zgodnie z przewidywaniami produkcja ta była jeszcze gorsza niż jej licha poprzedniczka, co w gruncie rzeczy było dla aktorki całkiem dobrą wiadomością. „Fantastyczna Czwórka: Narodziny Srebrnego Surfera”, mimo całkiem niezłego wyniku finansowego, została zjechana przez krytyków oraz fanów komiksu niczym bura suka. Producenci wzięli sobie do serca głosy niezadowolenia i zdecydowali się zrezygnować z kręcenia kolejnej części.

Marlon Brando „Desirée”

Marlon Brando zasłynął jako gwiazdor wyjątkowo kapryśny i niepokorny, a jego niekiedy wręcz skandaliczne zachowanie doprowadzało do białej gorączki filmowców, z którymi przyszło mu współpracować. W 1954 roku kontrakty zawarte z 20th Century Fox nie pozwoliły Marlonowi wymigać się z występu w biograficznej produkcji o Napoleonie pt. „Desirée”. Gwiazdor wiedząc, że jego niesubordynacja może skończyć się sądową batalią, w której raczej nie będzie miał szans na wygraną, postanowił stawić się na planie. Cóż z tego, że był do swego występu całkiem nieprzygotowany, nie pamiętał większości swoich kwestii, a bardziej od pojawiania się przed kamerą radość sprawiało mu kopanie piłki futbolowej i wywoływanie chaosu wśród pracującej przy tym filmie ekipy? Sam się pewnie zdziwił, gdy krytycy zaczęli go chwalić za rolę francuskiego cesarza, a produkcja nominowana została do dwóch Oscarów.


Mike Myers „Kot”

Mało który film dostał tak potężne baty jak familijna komedia z 2003 roku pt. „Kot”. To też produkcja, która zawsze przytaczana jest w zestawieniach w stylu „Filmy, które zniszczyły karierę znanym aktorom”. Wszystko zaczęło się od projektu będącego filmową wersją skeczu stworzonego przez Mike’a Myersa na potrzeby Saturday Night Live. Aktor napisał scenariusz, którego realizacją miała zająć się wytwórnia Universal. I zrobił to, ale ze swej roboty nie był zadowolony, więc postanowił wycofać się z tego projektu, o czym szybko poinformował producentów. Ci natychmiast obarczyli go kosztami, które to zostały poniesione podczas pre-produkcji. Prawie 4 miliony dolarów to suma całkiem spora, a Myers wcale nie zamierzał tak łatwo swojej kasy oddać. Filmowcy wytoczyli więc aktorowi sądową sprawę. Po dłuższym okresie przepychanek obie strony doszły do porozumienia.


Aktorowi darowano jego wtopę, ale w zamian za ten akt łaski miał on zagrać główną rolę w adaptacji książki dla dzieci pt. „Kot w kapeluszu”. Mike nie krył swojego wkurzenia i zachowywał się na planie niczym kapryśna diwa. Sam film tymczasem okazał się historyczną wręcz katastrofą...

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
3

Oglądany: 178725x | Komentarzy: 18 | Okejek: 351 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało