Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Najmocniejsze cytaty ostatnich dni - Intymne zwierzenia 37-letniej Niny

159 094  
380   272  
W dzisiejszym odcinku o pięknej 37-latce, która uważa, że seks z brzydkimi facetami jest o wiele bardziej przyjemny niż robienie tego z wymuskanymi lalusiami. Co jeszcze powiedziała Nina?

full.jpg

#1. Melania Trump wypowiedziała się na temat akcji "#metoo". "Jeśli kogoś o coś oskarżasz, to pokaż dowody"

Żona prezydenta Stanów Zjednoczonych samotnie wybrała się w tygodniową podróż do Afryki. Podczas rozmowy z dziennikarzem stacji ABC wypowiedziała się na temat światowego ruchu:
Wierzysz w oskarżenia tych wszystkich kobiet? Wspierasz ten ruch?
Wspieram kobiety i uważam, że muszą zostać usłyszane, ale wiesz… powinniśmy wspierać też mężczyzn. Nie tylko kobiety.
Uważasz, że mężczyźni, którzy zostali publicznie oskarżeni o molestowanie, zostali potraktowani nie w porządku?
Jeśli kogoś o coś oskarżasz, pokaż dowody. One powinny mieć bardzo poważne dowody.
Niektóre kobiety mogłyby powiedzieć – "Pani Trump, jak pani może tak mówić? Niech pani trzyma stronę kobiet!".
Ja trzymam stronę kobiet, ale one muszą pokazywać dowody. Nie możesz po prostu powiedzieć do kogoś: "Byłam molestowana, ty mi to zrobiłeś!", bo bardzo często media przesadzają… Sposób w jaki przedstawiają później te historie nie jest poprawny. To nie jest w porządku.

Wypowiedź Melanii została mocno skrytykowana przez internautów. Nieliczni przyznają Pierwszej Damie rację i zwracają uwagę na liczne oskarżenia o molestowanie, które nie znalazły poparcia w dowodach.

17bf50427a3d45a0b287a03646eb3aa5.jpg?itok=rUTFF8iB

#2. Jako 14-latek padł ofiarą księdza-pedofila. Mocne słowa po latach...

Anonimowy mężczyzna w rozmowie z Polsat News wyjawia, jak przed laty wyglądały jego stosunki z 37-letnim wikariuszem.
Był rok 1981. Miałem 14 lat. Imponowało mi to, że w odróżnieniu od większości rówieśników, miałem kontakt z księżmi, którzy wtedy mnie, młodemu chłopakowi, wydawali się postaciami półanielskimi. To wszystko było dla mnie trochę magiczne (...). Ten wikariusz przygotowywał mnie do sakramentu bierzmowania. Odbierałem go jako przyjaciela.

Ten sam przyjaciel dwukrotnie wykorzystał chłopca, co rzuciło cień na całe jego dalsze życie. Spytany po latach, czy jest wierzący i czy gniewa się na kościół, odpowiedział:
Jestem wierzący, bo mnie nie skrzywdził Kościół, nie 1,2 mld katolików na świecie, tylko jedna, konkretna osoba. Tak się złożyło, że to był ksiądz, ale to była konkretna osoba. We mnie nie ma gniewu na Kościół, we mnie jest - po tylu latach to już nie gniew, tylko ból i żal - do tej jednej konkretnej osoby. Ewentualnie do osób, które być może wiedziały, a nie reagowały w żaden sposób na to, co się dzieje. Ale ja nie wiem, czy ktoś z biskupów wiedział. Nie wiem też, czy są inni skrzywdzeni przez tego duchownego.

Na koniec mężczyzna wyznał, że nie potrzebuje przeprosin:
Mnie nikt nie jest w stanie przeprosić, bo ten człowiek nie żyje, a ten biskup, który mówi "przepraszam", nic mi nie zrobił.

ekifhgndcvznozfikyoxkf7f53cie4wz.jpg

#3. Takie oto ogłoszenie zawisło na tablicy ogłoszeń w Nawojowej Górze



Prosto i dosadnie.

#4. Członek Ruchu Narodowego atakuje Roberta Biedronia: "Deklarował, że chętnie umyłby mi plecy"

Prezydent Słupska wypowiedział się ostatnio na temat seksistowskiego zachowania prezydenta Legionowa, który podczas swojej konwencji wyborczej wypowiedział się dość niestandardowo na temat kandydatek na radne.
Po każdej stronie sceny politycznej, od lewa do prawa, są osoby, które obniżają standardy. To nie jest tylko problem prezydenta Legionowa czy prezydenta Lublina. To jest problem, generalnie, jakości polskiej klasy politycznej (...). Powinniśmy się zastanowić jak sprawić, żeby ta klasa polityczna wstydziła się takiego warcholstwa.

Słowa Biedronia nie przypadły do gustu Krzysztofowi Bosakowi, znanemu z ostrych wypowiedzi działaczowi Ruchu Narodowego. Bosak chętnie wypomniał Biedroniowi zachowanie z przeszłości:
Dobrze rozumiem, że pisowskie TVP do krytyki seksizmu zatrudniło czołowego geja, który gdy byłem młodym chłopakiem, to w tabloidach deklarował, że chętnie umyłby mi plecy i który przy wielu okazjach sypał publicznie i niepublicznie jakieś obleśne aluzje? Gratulacje „prawico”!

Z Wikipedii:

za_wiki.jpg__655x0_q85_crop_subsampling-2_width-655.jpg

8c898d6aeeca7c79c6a99770fe65788fb666bef3.png

#5. Czy Bond jest kobietą? Producentka wykonawcza filmów o Agencie 007 wyjawia prawdziwą płeć filmowego bohatera

Barbara Broccoli postawiła sprawę jasno:
Bond to mężczyzna. To męski charakter. Został napisany jako mężczyzna i prawdopodobnie zostanie taki. I to jest w porządku. Nie potrzebujemy zmieniać męskich charakterów w kobiety. Twórzmy po prostu więcej kobiecych charakterów i historii, które pasują do nich.

Sam fakt, że ktokolwiek rozważał zrobienie z Bonda kobiety...

daniel-craig-james-bond.jpg

#6. Papież wskazał głównego winowajcę seks-skandali w kościele

Franciszek wprost przyznał, że to nie księża są winni gwałtu na dzieciach. Winny jest SZATAN:
Szatan żyje, ma się dobrze i robi nadgodziny, by podważyć Kościół Rzymskokatolicki. Kościół musi być ocalony od ataków złego ducha, wielkiego oskarżyciela, a jednocześnie bardziej świadomy winy i błędów popełnianych teraz i w przyszłości. Wydaje nam się, że diabeł to tylko idea i symbol. To sprawia, że opuszczamy gardę i jesteśmy podatni na jego działanie.

Papież zaleca też, by codziennie w październiku odmawiać różaniec do Archanioła Michała.

Jak nie ma kogo obarczyć winą, zawsze obwiniaj szatana...



#7. Z agresywnym kierowcą nie ma żartów, o czym przekonał się pan Stanisław...

Słuchacz Radia Gdańsk uchwycił na kamerce samochodowej nieprzyjemny incydent, do jakiego doszło na gdańskiej Zaspie. Nieuważny kierowca wjechał z prawej i zablokował drogę panu Stanisławowi. Po chwili zatrzymał się, wysiadł z auta i zaatakował słownie jadącego zgodnie z przepisami mężczyznę:
Coś ci k**wa nie pasuje? Chodź na solo, załatwmy to po męsku.

Pan Stanisław nie ukrywa, że zachowanie mężczyzny nim wstrząsnęło:
Byłem zszokowany. Pierwszy raz spotkałem się z taką agresją na drodze. To jest niewiarygodne.

Poniżej nagranie. Szczyt prostactwa?


#8. Hotel w Toronto przyjął w swoje mury 400 uchodźców. Szybko pożałowano tej decyzji... Relacje gości są druzgocące

Goście hotelu Radisson w Toronto nie ustawali w negatywnych opiniach na temat placówki. Było już tak źle, że popularny portal turystyczny musiał zablokować opcję dodawania komentarzy. A wszystko przez to, że nikt nie poinformował gości o tym, że do hotelu przyjęto 400 uchodźców z Afryki, którzy zajęli całe dwa piętra i zmienili hotel w istne zoo. Brud, smród, chaos i agresja w stosunku do gości - oto do czego doprowadzili imigranci.

Oto przykładowa recenzja:
Na każdym kroku są niecywilizowani uchodźcy. Znajdziesz ich w lobby, na basenie, a nawet w przebieralni dla kobiet. To wygląda jak trening przed 11 września. Gdyby nie to, że jestem żołnierzem, czułbym się zagrożony, bo ci ludzie dziwnie patrzą na innych i sprawiają wrażenie podejrzliwych. Żadna kobieta nie powinna przebywać w tym hotelu. Nie sądziłem, że kiedykolwiek przyjadę do hotelu z myślą, że będę musiał się bronić, ale właśnie tak się poczułem, gdy wszedłem do lobby. To miejsce dosłownie śmierdzi! Uchodźcy chyba zapomnieli o tym, że w ich pokojach są prysznice. Wszędzie biegają dzieci, które dobierają ci się do portfela. Hałas jest nieznośny, a późnym wieczorem jest jeszcze gorzej. Nie da się spać. Bogu dzięki, że przyjechałem tam tylko na jedną noc.

Inny internauta określił hotel mianem "absolutnego zoo", zaś kolejny przyznał, że jego nieletnia córka była napastowana przez dorosłych uchodźców.
Nigdy tam nie wrócę. Wolałbym chyba spędzić noc w samochodzie.

Dyrekcja hotelu podała jedynie do wiadomości, że w budynku zakwaterowani są "długoterminowi goście".

TOEA_93259614_Exterior_630x310_300dpi.jpg

#9. Były kleryk wypowiedział się na temat filmu "Kler": to, co tam zastałem, to był Kościół pokazany dziś przez Smarzowskiego

Wpis Czarka Sochackiego, dyrektora Move TV Polska, odbił się szerokim echem w internecie, zdobywając 40 tys. polubień i ponad 34 tys. udostępnień. Miłej lektury:
Patrzę na ten film z nieco innej perspektywy niż większość z was.
Wiele lat temu żyłem blisko Kościoła. W latach 1990-1992 byłem klerykiem, alumnem Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. Odszedłem stamtąd bo to co tam zastałem to był Kościół pokazany dziś przez Smarzowskiego. Jego film to przede wszystkim obraz o samotności, o bezradności, o bólu dla wielu z nas niezrozumiałym.
6 lat spędza się w seminarium. Dziś to już nie tak liczne grono, ale kiedy ja byłem na I czy II roku, wszystkich kleryków było ok. 180. Mimo życia w zamknięciu, nie było źle. Kumple, spotkania, rozmowy, wspólne pasje, sport, dowcipy, kawały - życie młodych ludzi.
Ja tam poznałem środowisko osób niepełnosprawnych. Z kilkoma kolegami współtworzyliśmy grupę pomagającą ludziom na wózkach inwalidzkich. Mieliśmy poczucie robienia rzeczy dobrych i ważnych. Niestety to była tylko część rzeczywistości seminaryjnej.
Druga jej strona to Mordowicze (tak nazywa się biskup w filmie Smarzowskiego). Mordowiczem był biskup, którego wszyscy z przekąsem nazywali „Arcyksiążę”, a o jego zachowaniach wobec podwładnych snuło się opowieści podczas wieczornych rozmów. Mordowiczem był prefekt ds. wychowawczych, czyli jeden z moderatorów odpowiedzialnych za formację młodych księży. Jestem przekonany, że jego zasługą jest z jednej strony fakt odejścia z seminarium wielu fajnych chłopaków, którzy przyszli tam dla idei, a z drugiej promowanie indywiduów jak filmowy Lisowski. Mordowiczami było wielu moich kolegów na różnych poziomach. Mógłbym przytoczyć tu wiele przykładów zachowań przynajmniej nieprzyzwoitych.
Niemniej to wszystko można było znieść, bo w końcu w tak licznej grupie zawsze można było znaleźć kogoś, z kim było raźniej. Koledzy, przyjaciele, ludzie o zbliżonym podejściu i poglądach.
Kłopoty zaczynają się po święceniach kapłańskich. Z tej wielkiej wspólnoty młody człowiek ląduje w wiejskiej parafii z proboszczem starszym o 40 lat, a więc sprzed epoki. Zostaje wyrwany z korzeniami i przesadzony na pustynię. W jednej ze scen „Kleru” młody ksiądz mówi do swojego proboszcza: „Dziękuję, że mnie ksiądz wtedy wysłuchał. Kościół niby jest wspólnotą, a nie ma do kogo gęby otworzyć”. W takich okolicznościach, kiedy na dodatek jest się wystawionym na świecznik, na którym ludzie rozpieszczają, kadzą, klepią po plecach, nietrudno o upadek. Alkohol dodaje odwagi i minimalizuje problemy - oczywiście tylko na chwilę, więc zaczyna się po niego sięgać coraz częściej.
Pojawiają się ludzkie potrzeby ciepła i bliskości, pojawia się kobieta i wybuchają sztucznie tłumione popędy. Takich przypadków znam dziesiątki i to nie jest margines.
Celibat chroni tylko interesy Kościoła. Cała ta ideologiczna, tłumacząca go otoczka to mit. W I Liście do Tymoteusza w rozdziale 3 czytamy:
„Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?”. Jeśli ktoś nie umie stanąć na czele własnego domu, jak będzie się troszczył o Kościół? I co? I nic. W miejsce radości z bycia pomocnym dla ludzi kapłanem jest frustracja, słabość i upadek.
Film w postaciach granych przez Jakubika i Więckiewicza pokazuje doskonale takie właśnie ludzkie dramaty. Mimo ich upadków - ja, widz - nie mam zamiaru ich kamienować. Tym bardziej, że starają się - czasem nieudolnie - brać odpowiedzialność za swoje czyny. Inaczej jest w przypadku postaci granych przez Braciaka i Gajosa. To ludzie źli, członkowie układu, których łączą tylko i wyłącznie chciwość i haki na innych, również na siebie nawzajem.
Mimo że dowiadujemy się o traumatycznych przeżyciach ks. Lisowskiego w dzieciństwie, nie współczujemy mu - bo jako dorosły człowiek świadomie wybiera zło.
Pedofilia w Kościele. Jej wypieranie, zamiatanie pod dywan, skrywanie za wszelką cenę, ma chronić Kościół przed skandalem. Cierpienie ofiar nie ma tu żadnego znaczenia. Czy to prawda? No cóż, dzieje się tak na mocy dokumentu „Crimen sollicitationis" z 1922 roku wydanego przez Święte Oficjum, który ujednolicał procedury postępowania wobec księży oskarżonych np. o wykorzystywanie spowiedzi do składania propozycji seksualnych osobom spowiadającym się. Instrukcja opisuje szczegółowo zakres postępowania, który ma doprowadzić do wewnątrzkościelnego procesu decydującego o tym, czy oskarżony kapłan może wykonywać obowiązki duszpasterskie. De facto dokument ten zakazuje przekazywania pedofilów władzom świeckim, dzięki czemu tak naprawdę są bezkarni.
„Kler” pokazuje instytucję zamkniętą, wsobną, nie przeglądającą się w lustrze, nie radzącą sobie w świecie współczesnym. Instytucja, mimo że w jej szeregach jest ogromna rzesza bardzo dobrych, przyzwoitych ludzi jest kompletnie oderwana od korzeni, czyli chrześcijańskiego pomysłu na życie, chrześcijańskiej filozofii zawartej w 5 rozdziale Ewangelii Mateusza.
„Kler” to dobry film. Nie ma w nim jadu, nie ma w nim krytykanctwa. Nie wiem co takiego w nim widzą ci wszyscy „prokościelni” notable. Ich komentarze, które znajduję tu i ówdzie, to jakiś idiotyczny bełkot. To co jest smutne w tym filmie to pewien rodzaj poczucia braku nadziei na zmiany. Wg Smarzowskiego próchnica rozwinęła się już tak dalece, że zęba uratować się nie da… Kościół zamiast pozostać mistycznym ciałem Chrystusa, stał się zakładnikiem polityki, biznesu, wewnętrznych układów.
Mojżesz 40 lat prowadził lud przez pustynię. Szli o wiele za długo, bo popełniali po drodze rozliczne błędy. Doszli, bo Mojżesz wiedział dokąd iść. Dzisiejsi pasterze pojęcia nie mają. Prowadzą swoje owce jak w okolicznościowych procesjach, chodząc wokół pustego kościoła… Po nic i donikąd.

Dobrze napisane?

43283072_1145187935629880_1761537431514906624_n.jpg?_nc_cat=1&oh=0c073e63f946370bb1c3ad7aa9989311&oe=5C577E05

#10. Piękna 37-latka opowiada o tym, jak to jest żyć u boku dużo brzydszego mężczyzny

Nina Motylinski Davies jest szczęśliwą mamą dwójki dzieci i żoną 42-letniego Jona. Małżonkowie nie ukrywają, że w ich związku to Nina jest tą "piękną", a jej mąż "bestią".
Gdy zaczęłam się spotykać z Jonem, ludzie pytali go, jak to jest spotykać się z osobą, która jest dużo ładniejsza od ciebie. Z początku uważałam, że to chamskie, ale z czasem pomyślałam: faktycznie jestem gorętsza od męża...



Nina wymienia jednak zalety posiadania brzydkiego partnera:
Zawsze mu ufam i nie muszę się martwić tym, że mam gorszy dzień i na przykład nie umyję włosów. Dodatkowo uważam, że mężczyznom, którzy dobrze wyglądają, wydaje się, że ze względu na swój wygląd nie muszą wkładać w nic wysiłku. Tymczasem ci mniej przystojni faceci zawsze chcą ci sprawić przyjemność. Innymi słowy: Jon jest lepszy w łóżku niż jakikolwiek przystojniejszy od niego facet, z którym się spotykałam.

86589b17fa48cbc7f77208ea3447e404?width=650

37-latka zarzuca ludziom powierzchowność:
Często słyszałam, że mój mąż musi być albo bogaty, albo dobrze wyposażony, bo w przeciwnym razie nie wyszłabym za niego. Cóż, gdy braliśmy ślub, nie miał pieniędzy. Pewnego razu ktoś spytał mnie, czy wiem, jakie szczęście ma twój facet? Chciałabym, żeby wiedział, że tak samo myślę o nim.

Ładna para?



50692473abe54481daa40aa2b6436977?width=650

321017f199e2f00f2332b6666bfc8044?width=650

4357696c8cb285e916a83ada966f45df?width=650

>>> W zeszłym tygodniu pisaliśmy o seksualnym koszmarze pewnej 26-latki

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
31

Oglądany: 159094x | Komentarzy: 272 | Okejek: 380 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało