Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Niezapomniany sylwester, panienka z dyskoteki i inne anonimowe opowieści

70 707  
225   42  
Dziś przeczytacie także o imprezowym współlokatorze, pracy w korpo, zabawach w dorosłość i wiadomości z przyszłości.


Wczoraj mój współlokator Krzyś zapytał, czy nie miałbym ochoty pójść z nim na imprezę. Powiedziałem, że nie, bo chciałem po tygodniu roboty wreszcie się zrelaksować i wyspać, tym bardziej że czuję się trochę przeziębiony. Zostałem więc w domu. Obejrzałem jakiś film, zamówiłem pizzę, poczytałem książkę i zasnąłem.

O godzinie 4:30 nad ranem z głębokiego snu wyrwał mnie głośny dźwięk budzika w pokoju obok. Najwyraźniej Krzyś zapomniał go wyłączyć na czas weekendu – pomyślałem. Alarm jednak dzwonił i dzwonił. Zwlokłem się z wyra i załomotałem pięścią do pokoju współlokatora. Bez odzewu. Tłukłem tak przez piętnaście minut. Nic. Z pokoju dobiegał dźwięk alarmu i ciężkie chrapanie Krzysia. Przez dziurkę od klucza zobaczyłem go leżącego w ubraniu na łóżku. Nawet butów nie zdjął, pijak cholerny.

Alarm darł się przez pięć kolejnych godzin! W tym czasie ja chodziłem po ścianach, bo spać się za nic przecież nie dało.

Koło dziesiątej dzwonek się wyłączył, a z pokoju wyszedł uśmiechnięty Krzyś, rozkosznie drapiąc się po worku. Spojrzał na z pogardą na mnie – bladego, z worami pod oczami, rozczochranego, pijącego trzecią kawę w kuchni. Ziewnął, przeciągnął się i rzekł:
- A ty, kurczę, co? Miałeś się wysypiać i regenerować, a tu proszę – widzę, że nockę jednak zarwałeś, najebusie jeden ty...

* * * * *

Pracuję w korporacji. Koledzy z pracy nie mogą się nadziwić jakim cudem jestem w stanie wyrobić się ze wszystkim i nie muszę siedzieć po godzinach.

Nigdy im się do tego nie przyznam, ale sfrustrowany nadmiarem obowiązków napisałem kilka skryptów, które wykonują moją pracę za mnie. Z początku miało to mnie jedynie trochę odciążyć, ale z czasem rozwinęło się to do takiego stopnia, że udało mi się zautomatyzować około 80% czynności, które wykonuję w pracy. Przez to mam bardzo dużo wolnego czasu.

Mam nadzieję, że mój szef nie czyta anonimowych. Byłoby nieciekawie, gdyby dowiedział się, że prawie całą naszą pracę może ogarnąć komputer.

* * * * *

Gdy byłam małą dziewczynką, to czasem zabierałam mamie stanik i zakładałam na siebie, wypychając go zwiniętymi kulkami papieru toaletowego. Dzięki temu zabiegowi wyglądałam, jakbym miała biust. Moja rodzicielka śmiejąc się serdecznie głaskała mnie po głowie, mówiąc:

- Najdroższa. Jeszcze kiedyś będziesz miała serdecznie dosyć swoich piersi. Zaufaj mi.

Minęło piętnaście lat, a ja w dalszym ciągu zakładam stanik i wypycham go papierem toaletowym...

* * * * *

Kojarzycie serial Teoria Wielkiego Podrywu? Dla niezorientowanych: w jednym z odcinków Sheldon odczytuje Leonardowi umowę lokatorską, w której jest punkt, że jeśli wspomniany będzie podróżował w czasie, ma pojawić się tu i teraz. Niestety, bohater się nie pojawił, ale wówczas siedemnastoletniemu mnie bardzo się ten motyw spodobał. Na datę pojawienia się wybrałem swoje osiemnaste urodziny, na miejsce mój pokój, a na zadanie zostawienie sobie porady na wkroczenie w dorosłość. Żeby nie zapomnieć, poprosiłem kumpla tatuażystę, żeby wydziarał mi datę na nadgarstku. Kumpel śmiał się niemiłosiernie, ale czegóż się nie robi dla przyjaciół?

Gdy nadszedł wielki dzień, ustawiłem kamerę w kącie pokoju, żeby się zobaczyć, jak miałby mnie odwiedzić ja z przyszłości i poszedłem świętować z kumplami na ogródki działkowe. Nie piłem alkoholu aż do osiemnastki, więc nieciężko wywnioskować, jak to się musiało skończyć. Kumple odnieśli mnie do domu i położyli spać.

Następnego dnia, z nieziemskim kacem, zszedłem do kuchni na obiad. Rodzice wyśmiali mój stan, pogadaliśmy, aż w pewnym momencie mama wspomniała, że widziała wczoraj wieczorem wracając z pracy gościa, który ubrany był jakby się urwał z Powrotu do Przyszłości.

Wystrzeliłem od stołu jak oparzony, pobiegłem do swojego pokoju, wsadziłem kartę pamięci z kamery do laptopa i zacząłem oglądać. Przeklikiwałem się przez kilka pierwszych godzin, aż natrafiłem na NIEGO. Wszedł do mojego pokoju, ubrany w srebrny kombinezon z hełmem, który zakrywał mu twarz. Pomachał do kamery, wsadził kartkę do szuflady biurka i wyszedł.

Otwarłem szufladę, wyciągnąłem kartkę, a na niej wydrukowane było: "Rok 2050. Nie rób tego tatuażu na osiemnastkę, bo nigdy nie zaliczymy". Zastanawiałem się, jaki tatuaż, o co chodzi? Więc zadzwoniłem do kumpla, podekscytowany wizytą mnie z przyszłości, opowiedziałem mu o całej sytuacji, łącznie z dziwną wiadomością. Ten spoważniał i zaczął mnie przepraszać. Że oni nie chcieli, że byliśmy pijani, że nie spodziewali się, że to zniszczy mi życie. Wtedy z przerażeniem rozłączyłem się i zacząłem się rozbierać. Kurna... Na podbrzuszu miałem wytatuowane ogromnymi, czarnymi literami: Luke, jo sem tvoj tatinek...

Oddzwoniłem do kumpla, nawrzeszczałem na niego, że zniszczyli mi życie i że ma się do mnie nigdy nie odzywać. Wyłączyłem telefon, zablokowałem wszystkich na Facebooku i poszedłem opowiedzieć o wszystkim rodzicom. Przyjęli to nadzwyczaj gładko i nadzwyczaj dobrze. Pocieszali mnie aż do wieczora, kiedy nie przyjechał kumpel, wytłumaczył mi, że to był dowcip, gościem na nagraniu jest mój ojciec (rodzice o wszystkim wiedzieli), a tatuaż to henna i zejdzie.

Do dziś nie wiem, czy to kac, czy moja wrodzona naiwność sprawiły, że w to uwierzyłem.

* * * * *

Kiedyś miałem poprowadzić wykład. Przyszedłem, podłączyłem laptopa do projektora, przygotowałem sobie wszystko i skoczyłem na szybko do toalety.
Kiedy wróciłem, cała sala rozmawiała na Skype z moją mamą.

* * * * *

Wszyscy mówili, że jak będę w oficjalnym związku, to wszystko będzie takie poważne i monotonne.

Wracam w piątek po pracy i wizycie u znajomych do domu, tak koło 20. Moja narzeczona leży na kanapie, naga, w towarzystwie butelki whisky, i pijana śpiewa sobie piosenki Britney Spears z teledysków na telewizorze. A na całym ciele wymalowała sobie czarnym flamastrem jakieś plemienne wzory. Gratuluję kunsztu artystycznego i proponuję prysznic, mydło i szczotkę, bo może dostać podrażnienia skóry. Miłość mojego życia zgadza się na prysznic, ale tylko wspólny. Ja staram się zmyć z niej te tribale, ta raczej cieszy buźkę i śpiewa Roxette. Pyta, czy pobawimy się w więzienny prysznic.
Ten związek na razie nie pozwoli mi spoważnieć.

* * * * *

Byłem wieczorem na dyskotece i trochę wypiłem. Tańczyłem z przypadkową dziewczyną. Ładna brunetka z dużym dekoltem i w krótkiej spódniczce. Po którymś z kolei drinku stałem się bardzo śmiały i klepnąłem ją w tyłek. Ona się uśmiechnęła do mnie i zapytała na ucho, czy chcę poczuć, że jestem mężczyzną. Odpowiedziałem, że tak.

Wyszliśmy za budynek dyskoteki i ona do mnie od razu, żebym ściągnął spodnie. Zrobiłem to, a ona zaraz potem "ściągnij bokserki, wyciągaj sprzęt", bez wahania zrobiłem to. Już miałem w głowie, że zaraz zrobi mi dobrze, a ona popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się szyderczo, zaśmiała się i kopnęła mnie z całej siły w jaja.

Upadłem na ziemię jęcząc z bólu, a ona podeszła bliżej, spojrzała na mnie i powiedziała "nawet ładny jesteś, ale nie lubię być klepana po tyłku przez obcego faceta. A tak w ogóle poczułeś, że jesteś facetem?". I znów się zaśmiała.

I właśnie tym sposobem zamiast miłego wieczoru z zaliczeniem kolejnej panienki leżałem nagi od pasa w dół z obolałymi jajkami...

* * * * *

To był ostatni dzień roku 2013. Szedłem na sylwestrową imprezę koleżanki. Jako że nie piję alkoholu, skręciłem sobie sześć tłustych skrętów. Włożyłem jednego do pudełka z papierosami, a resztę do portfela. Kiedy już zbliżałem się do bloku, w którym mieszkała moja szanowna kumpela, ktoś do mnie zadzwonił. „Janeeeek! Prośbę mam. Mamy za mało zapitki, a za dużo wódki. Skoczyłbyś na stację po jakieś dwie butelki coli?” - dobiegające z słuchawki, rozpaczliwe błaganie tak bardzo wzbudziło moja litość, że odwróciłem się na pięcie i szybkim krokiem udałem się do najbliższego „cepeenu”. Po drodze wyciągnąłem skręta z paczki fajek i go spaliłem.

Kiedy stałem w kolejce do kasy, a pod stację podjechał radiowóz, poczułem nagłą falę dyskomfortu. Policjant stanął za mną, najwyraźniej z zamiarem kupienia czegoś. W głowie tłukło mi się „Nie zrób niczego głupiego, nie zrób niczego głupiego...”. Kijowo by było, gdybym trafił za trawkę do pudła. I to jeszcze w Nowy Rok!
Ciemne wizje szybko ustąpiły, kiedy urocza pani za kasą zaświergoliła: „Co podać?”. Poprosiłem o dwie butelki coli i ciesząc się, że zaraz wyjdę ze sklepu, chciałem uiścić należność. Dosłownie ułamek sekundy po otworzeniu portfela zdałem sobie sprawę, co odwaliłem. Jointy wysypały się na ladę, część upadła na ziemię. Rzuciłem się na nie niczym zdesperowany ćpun. Jednym ruchem ręki zgarnąłem te, które leżały na ladzie, następnie pozbierałem pozostałe tuż spod butów policjanta, słysząc jednocześnie śmiech i ciche komentarze ludzi w kolejce. Przy okazji wywróciłem dupą stojaczek z gumami do żucia.
Szybko pozbierałem moje fanty i wybiegłem ze stacji. Było już jednak za późno. „Stać!” - usłyszałem, kiedy tylko przekroczyłem drzwi. Na ramieniu poczułem ciężką łapę. Odwróciłem się i tak jak się spodziewałem – spotkałem się twarzą w twarz z policjantem.
- Zgubiłeś coś - rzekł machając mi przed nosem idealnie skręconym blantem. - To chyba twoje, czyż nie?
Zanim zdążyłem zacząć błagać o litość i szlochać, że jestem za młody, aby resztę życia spędzić w Sztumie, policjant wcisnął mi „moją zgubę” w dłoń.
- Bądź ostrożniejszy. Szczęśliwego Nowego Roku! - powiedział i wrócił do sklepu.

Chwila musiała minąć, zanim galarety, na których stałem, zamieniły się w pełnoprawne kończyny. Z trudem doczłapałem do mieszkania koleżanki. Nawet nie zdjąłem kurtki, tylko tak jak stałem, ciężko usiadłem na sofie.
I wtedy dotarło do mnie, że zapomniałem zabrać zakupy ze stacji...

<<< W poprzednim odcinku m.in. wujek Janusz i naga fotka

25

Oglądany: 70707x | Komentarzy: 42 | Okejek: 225 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało