Nowoczesność momentami okazuje się naprawdę przewidywalna i nudna.
#1. Dwie tury snu
Osiem godzin nieprzerwanego snu – ideał dzisiejszych czasów (równie popularny co i yeti) wcale nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać. W średniowieczu bardziej powszechny wydawał się model dwóch „snów przerywanych”. Pierwsza drzemka trwała 4 do 5 godzin, po czym nastąpiła około dwugodzinna pobudka, po której zasypiano na kolejne 3–4 godziny. Taki rytm miał uzasadnienie praktyczne – śródnocna przerwa była niezbędna, by dorzucić do ognia i upewnić się, że wokół wciąż jest bezpiecznie.
#2. Papież z przypadku
Wybór papieża to niełatwe, odpowiedzialne zadanie… co oznacza oczywiście, że bardzo często podchodzono do niego zupełnie niepoważnie. W średniowieczu istniał m.in. zwyczaj, w ramach którego kardynałowie przy pierwszym podejściu głosowali na zupełnie przypadkowego kandydata. Chodziło o to, by zorientować się, ku któremu z nich skłaniają się pozostali. Strategia ta raz zwróciła się przeciwko głosującym – zupełnym przypadkiem wszyscy zagłosowali na tego samego „losowego” kandydata. Tym sposobem na papieskim tronie zasiadł wcale nie mniej zaskoczony obrotem sytuacji Benedykt XII.
#3. Czarna śmierć i Żydzi
Czarna śmierć – epidemia, która zdziesiątkowała ludność Europy w połowie XIV wieku – pozostaje jednym z najbardziej tragicznych wydarzeń w dziejach. Dżuma nie wybierała – zabijała wszystkich po równo. Tak się przynajmniej wydawało, ale tylko do czasu – gdy okazało się, że większą odpornością na chorobę wykazywali się Żydzi. Wynikało to najprawdopodobniej z bardziej higienicznego trybu życia – wiele spośród ich zwyczajów mniej lub bardziej pośrednio wiązało się chociażby z obmywaniem. Oczywiście jednak zamiast wziąć przykład z Żydów i – za przeproszeniem – zacząć się myć, reszta społeczeństwa… po prostu oskarżyła Żydów o wywoływanie choroby.
#4. Czarna śmierć i Szkoci
Żydzi, jak wynika z punktu wyżej, mieli podczas średniowiecznej epidemii dżumy podwójnie przes*ane. Na własnej pomysłowości poślizgnęli się też Szkoci. Postanowili bowiem wykorzystać okazję i najechać osłabioną chorobą kontynentalną Europę. Jak się to skończyło, przewidzieć mógł chyba każdy – z wyjątkiem przed momentem wymienionych. Atakując rejony, w których więcej było chorych niż zdrowych, szkoccy żołnierze sami zarazili się dżumą, którą ochoczo zabrali ze sobą w odwrocie do kraju. W konsekwencji nieprzemyślanego ataku życie – za sprawą zarazy – straciła połowa Szkocji.
#5. Klucze do miasta
W dalszym ciągu zdarza się, że osobom szczególnie zasłużonym wręcza się „klucze do miasta”. Nagradza się w ten sposób honorowych obywateli, doceniając ich osiągnięcia. Dzisiaj klucze są oczywiście symboliczne – ale w średniowieczu nie były. Wtedy właśnie, kiedy zwyczaj dopiero się rodził, bramy miast zamykano na noc – dla bezpieczeństwa. Wybrańcy, którzy zapracowali na ten zaszczyt, otrzymywali klucze, dzięki którym mogli przyjeżdżać i wyjeżdżać z miasta kiedy tylko chcieli.
#6. Średniowieczne zęby
Jednym z największych mitów dotyczących średniowiecza jest ten, według którego większości ówczesnych ludzi dosłownie capiło z paszczy, a ich zęby – tak popsute, jak tylko się dało – rozpadały się przy każdym mocniejszym zagryzieniu. Nic z tych rzeczy, średniowieczni ludzie mieli zwykle uzębienie w lepszej kondycji niż my obecnie. Po pierwsze, dbano o higienę. Znaleziono wiele różnorakich past do zębów i proszków do mycia. Po drugie, białe zęby i przyjemny zapach z ust bardzo ceniono. Po trzecie wreszcie, w diecie praktycznie nie było cukru. Na jego użycie mogli pozwolić sobie tylko najbogatsi, a i oni stosowali go bardzo umiarkowanie. Zupełnie inaczej niż dzisiaj, kiedy słodzi się nawet wodę.
#7. Ogień grecki
Jednym z ciekawych produktów powstałych w średniowieczu jest „ogień grecki” – specyficzna mieszana, którą niektórzy uważają nawet za pierwowzór napalmu. Grecy używali jej do atakowania okrętów nieprzyjaciela. Niezwykle trudna (uznawana za niemożliwą) do ugaszenia mieszania posyłała na dno całkowicie bezbronnych przeciwników. Z czego się składała? Tego nie wiadomo. Produkcja „greckiego ognia” owiana była tajemnicą, a za jej ujawnienie groziła śmierć. Nic więc dziwnego, że chętni do podjęcia ryzyka nie przekrzykiwali się nawzajem.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą