Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Porozmawiajmy o TEJ scenie z ostatniego odcinka „Gry o tron”

113 685  
109   136  
Wiele momentów z siódmego sezonu serialu zostanie zapamiętanych, ale scena, o której mowa, budzi dodatkowe emocje. UWAGA, SPOJLERY.

Siódmy sezon „Gry o tron” dobiegł końca. Znowu będzie trzeba czekać w nieskończoność na premierę kolejnego, a i jeszcze nie wiadomo, kiedy ta premiera nastąpi i czy w ogóle będzie miało to miejsce w przyszłym roku, jak Pan Bóg Serialowy przykazał. Jakby tego było mało, to cały sezon znowu zostanie okrojony, tym razem do sześciu odcinków, choć może nie będzie to takie złe, jeśli łączna liczba minut będzie zgadzać się bardziej niż łączna liczba odcinków z wcześniejszych serii, skoro w siódmym sezonie każdy odcinek trwał ponad godzinę, a nie jak wcześniej – 50 minut. W każdym razie apetyt i tak będzie olbrzymi, bo ósmy sezon będzie ostatnim, a na dokładkę w ostatnim odcinku działo się tyle, że w ósmej odsłonie Góra będzie musiał chyba wyruchać tego kościstego smoka, żeby zaspokoić oczekiwania widzów.

Od premiery ostatniego odcinka minęło już kilka dni, a mimo to cały Internet wrze od dyskusji na temat serialu. Oprócz komentowania bieżących wydarzeń, fani zastanawiają się nad przyszłością bohaterów serialu, próbują odgadnąć ich motywy, łączą wątki z przeszłości z teraźniejszymi, tworzą własne teorie. Chyba jeszcze żaden aspekt żadnego serialu w historii nie został tak dokładnie zbadany, jak w „Grze o tron”.

Aspekt.

Pozostając jednak w temacie najbardziej aktualnych wydarzeń ze świata Westeros, jest jedno zdarzenie, które budzi pewnego rodzaju niesmak. I nie wiadomo, czy można już siadać przy kominku i biadolić, że „za moich czasów tego nie było”, czy może lepiej doceniać kunszt George'a R.R. Martina, który tak zagmatwał wątki, że nie wszyscy zorientowali się, że Jon Snow uprawiał seks z własną ciotką.

Według najbardziej aktualnych rewelacji, Jon Snow jest tak naprawdę Aegonem Targaryenem, synem Rhaegara Targaryena, nieżyjącego brata Daenerys Targaryen. I nie ma tu, przynajmniej na chwilę obecną, żadnych wątpliwości co do pokrewieństwa pomiędzy Rhaegarem i Daenerys, będących dziećmi Aerysa II Targaryena, i nie ma też póki co wątpliwości co do istniejącego pokrewieństwa pomiędzy Jonem i Daenerys.

A mimo to widzimy ich oboje w scenie erotycznej (zagranej dosyć pokracznie, swoją drogą). Jest w tym coś niestosownego – z dwóch powodów. Po pierwsze ciotki nie bzykają swoich bratanków i basta. Po drugie twórcy serialu chcą, żebyśmy nie czuli się nieswojo z tym, że krewni uprawiają seks. No bo jak uznać, że piękna i szczera miłość dwojga ludzi, którzy zrobili tyle dobrego i są tacy ładni, może być niestosowna? Jebać choroby genetyczne, miłość wszystko zwycięży.


A jednak fakt odbywania stosunków seksualnych pomiędzy dwojgiem bohaterów nie wydaje się jakoś szczególnie szokować publiki. Owszem, podniosły się głosy osób, które zostały poruszone zbyt bliską relacją dwojga (nieświadomych) krewnych, ale znajdą się i tacy, którzy przeczuwali pochodzenie Jona, a i tak chcieli zobaczyć, jak wilk dosiada smoka. Niby nie takie rzeczy pokazywano w „Pile” czy „Nimfomance”, ale kazirodztwo było chyba okryte pewnego rodzaju tabu (przynajmniej na skali popularności „Gry o tron”), a filmy poruszające wątek erotyczny pomiędzy krewnymi oglądano raczej w kameralnym gronie. Można pokusić się o stwierdzenie, że wymyślne tortury czy wywijanie prawdziwymi penisami szokowały mniej niż erotyczne związki pomiędzy rodzeństwem, przynajmniej do niedawna, a i tak głosów, nazwijmy to: oburzenia, po emisji ostatniego odcinka za bardzo nie widać. Ktoś tam gdzieś podniósł larum, jakieś australijskie miasteczko zmieniło nazwę jednej z ulic, nazwanej wcześniej na cześć Jona Snowa, ale to by było w zasadzie na tyle – nic ponad zwyczajową normę. Ludzie bardziej ekscytują się, że Daenerys i Jon w końcu to zrobili.

Być może znaczenie ma tu także fakt, że kazirodztwo stanowi od samego początku nieodłączny element świata wykreowanego przez Martina, bo przecież Daenerys także jest owocem kazirodczego związku; pamiętamy też dzikiego zrytasa Crastera, który w chacie w lesie za murem gwałcił swoje córki (Goździk to jednocześnie matka i przyrodnia siostra dziecka, które mają z Samem). Czy dlatego łatwiej było widzom przywyknąć do kazirodztwa i uznać, że „tak już najwidoczniej jest” w świecie pełnym brutalnej i nieraz bezsensownej przemocy, zdrad i zimnego egoizmu?

Wiele z pewnością zależy też od kontekstu, okoliczności i konstrukcji danej postaci. Inaczej będą traktowane niemoralne występki zepsutej do szpiku kości Cersei, a inaczej kierującej się szlachetnymi pobudkami Daenerys, która czasem postępuje głupio, ale jest postacią rozważną i w gruncie rzeczy budzącą szacunek i nierzadko sympatię widza. Nie bez znaczenia pozostaje wspomniana już magia telewizji, która jednym razem budzi w nas pozytywne uczucia względem złoczyńców, a innym sprawia, że z wypiekami na twarzy czekamy na kazirodcze związki, od których robi nam się ciepło na serduszku ze wzruszenia.

Być może brak zdecydowanych reakcji na to, co przyniósł nam ostatni odcinek „Gry o tron”, to w jakimś sensie początek ocieplenia wizerunku kazirodztwa w kinie, które od teraz będzie częściej gościć na dużym ekranie i przestanie nas tak mocno szokować. Być może upadnie kolejne tabu i częściej będziemy mieli okazję wzruszać się, gdy matka powie ojcu, że chce rozwodu, bo tak naprawdę całe życie najbardziej kochała ich syna, albo homoseksualny brat bliźniak ucieknie ze swoim transgenderowym bratem bliźniakiem do Somalii, gdzie zostaną najsłynniejszymi kochankami w historii somalijskiej floty piratów.

Pytanie także co dalej z bohaterami serialu. Co będzie, gdy Jon dowie się o swoim pochodzeniu? Bo musi się dowiedzieć. Co zrobią oboje, gdy prawda wyjdzie na jaw? Być może ona przyjmie to z większym spokojem, bo w końcu zna historię swojego rodu, który nigdy nie był zbyt skłonny do rozcieńczania smoczej krwi i pitrasił się w swoim sosie. Ale on? Szczery, uczciwy i prosty chłopak z Północy? Przypuśćmy, że umarlaki i Cersei zostaną pokonani. Co wtedy? On jest i pozostanie dla wszystkich Jonem Snowem z Północy, więc trudno sobie wyobrażać, że zasiądzie na tronie Westeros, tym bardziej że nie jest typem człowieka, któremu widzi się panowanie. Z drugiej strony objął dowodzenie Nocną Strażą i został Królem na Północy. A może razem będą rządzić długo i szczęśliwie i wszystko zostanie w rodzinie. No chyba że żadne z nich nie dożyje momentu, w którym mieliby zdecydować, co dalej.


Tutaj tak naprawdę powinien znaleźć się śmieszny mem z Jonem Snowem, który zdaje sobie sprawę z tego, że szturchnęła go własna ciotka.

Autor pragnie przeprosić wszystkich fanów wątków kazirodczych w kinematografii, jeśli kazirodztwo jest już popularne i nikogo nie szokuje. Autor jest po prostu zacofanym wieśniakiem, którego bawią horrory.

Redakcja przeprasza obrażonych przez zwracanie uwagę na kazirodztwo w seriach fantastycznych, chcemy tylko przypomnieć do czego doprowadziło to w przypadku znanej europejskiej dynastiii:

Przekleństwo habsburskiej szczęki, czyli do czego prowadzi wielopokoleniowe grzmocenie własnych kuzynek
197

Oglądany: 113685x | Komentarzy: 136 | Okejek: 109 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało