Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Mój szef to kretyn II

28 640  
5   27  
Wejdź do krainy dziwów!Kolejna porcja dziwnych poleceń służbowych... Tak czytając to forum powoli zastanawiam się jakie układy zadziałały, że co poniektórzy nasi szefowie są naszymi szefami... Zresztą sami zobaczcie


Piątek, godz. 21.00:
"No, to dokończymy w sobotę".
I to taki żarcik miał być.

*****

Znam też pewnego "szefa", który wybierał najlepsze zdjęcie spośród sześciu takich samych odbitek. Wielokrotnie...

*****

- Idź sprawdź, czy Cię nie ma w pokoju obok...

*****

- Ty pisz, a ja będę skreślał.

*****

Pracowałem kiedyś w Spółdzielni Mieszkaniowej, zajmowałem się łagodnym odrzucaniem wkur***onych lokatorów wszelakimi problemami. I któregoś dnia Szef wzywa mnie i zapodaje mi takie polecenie służbowe:
- Jedź do Pani X (podał adres) i wąchaj, do upadłego. Wbijaj nos w każdą szparę i raport zapachowy chcę mieć do jutra rana na piśmie.
Pani X śmierdziało od kilku dni w lokalu mieszkalnym i dręczyła tym telefonicznie mojego Szefa...
Nic nie czułem, ale w jedną szparę nosa nie włożyłem... 

*****

Mój, na szczęście ex boss zawsze powtarzał nam, że zanim wyłączymy radio (kazał wyciągać wtyczkę z kontaktu) musimy ściszyć je maksymalnie, bo jeśli nie to i tak będzie pobierało prąd.

*****

Inny jego tekst: zima, mróz, w salonie (bo pracowałam onegdaj w salonie samochodowym) 10 stopni w plusie - oszczędność, oszczędność i jeszcze raz oszczędność. Wszyscy trą ręce z zimna żeby chociaż trochę się rozgrzać a on widząc to: "Zapalcie światło, będzie cieplej".

*****

Mój ojciec jest szefem w pewnej firmie, i jak to czasami bywa musi, delikatnie mówiąc, nakrzyczeć na pracowników, co by nie zapomnieli, że są w pracy 
Któregoś razu wpadłem na chwilę po coś tam i byłem świadkiem takiej chwili. Na zakończenie usłyszałem takie oto słowa: "Opierdol jeszcze nikomu nie zaszkodził, tylko pomógł", poczym dodał "Mam nadzieję, że już więcej pomocy z mojej strony nie potrzebujecie".

*****

Natomiast a propos mojego szefa (nie jest moim ojcem ): Któregoś razu przychodzę do biura, siadam przed komputerem i po chwili zza biurka na przeciwko wychyla się szef i mówi:
- Dobrze się czujesz? Chory jesteś?
Tu na chwilę zdrętwiałem, o co chodzi? Czy coś nawaliłem? Ale zreflektowałem się i odpowiadam pytaniem:
- A powinienem?
- Jakiś taki blady jesteś... nie zdrowo wyglądasz... Może powinieneś iść do domu...
No i dopiero skojarzyłem, że wczoraj wieczorem pierwszy raz od długiego czasu zgoliłem brodę, dlatego taki blady się zrobiłem, o czym poinformowałem. Na co reakcja była następująca:
- To teraz pracuj, a po pracy idź do solarium czy coś w tym rodzaju, bo aż nie zdrowo wyglądasz jak się ogoliłeś.

*****

Miał być opis pewnego zdarzenia którego na nieszczęście tylko ja byłem świadkiem
Szef: Po prostu usiądź i napisz to tak jak widziałeś własnymi słowami, zresztą zaraz siądę z tobą i Ci podyktuje co pisać.

*****

Zdarzyło się to firmie w której na szczęście już nie pracuję. 
Byłam zatrudniona może od 2 tygodni- tak więc nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Godzina 15:00 wchodzi [s]zef:
[s]- Za pięć minut wszyscy widzimy się w konferencyjnym!!!
Wszyscy zbledli - ja nie - bo jak wspominałam nie wiedziałam o co chodzi.
Po 5 minutach w konferencyjnym:
[s] - Kto k**a zeżarł moją drożdżówkę (Ja wykonuję delikatnego rotfla, reszta spiżowe miny).
[s] - Czekam do godziny 16.00 jeśli nikt się nie zgłosi obcinam wam wszystkim premie.- po czym wyszedł.
No i wyobraźcie sobie 10 ludzi z wyższym wykształceniem którzy przeprowadzają później taki dialog:
- To co? Przyznajemy się?
- Nie, zrobimy tak: Jolka poszła na szkolenie, powiemy że ona zżarła, obetnie jej premię, a potem wszyscy złożymy się na jej premię.
W tym momencie Darek zbladł:
- A co jeśli to podpucha? Powiemy że Jolka zjadła, a on powie: "Ja zjadłem swoją drożdżówkę, wszyscy mnie okłamujecie - macie po premii!"
Wynik - nikt się nie przyznał, i jak później się okazało była to podpucha.
To był pierwszy z jego wyskoków, których miał mnóóóóstwo.

*****

Obecny szef podchodzi do mojego biurka (a ja już mam ochotę płakać). Stoi przy nim i mamrocze:
- Tutaj yyyy.... hmmmm... grpufff.... te kartki... yyy... hampf... wiesz! - Po czym odchodzi. 

*****

Po każdej zakończonej rozmowie/telefonie/przydzieleniu sprawy - idzie umyć ręce. A gdy ktoś zbyt długo siedzi u niego w gabinecie - wstaje od biurka i zaczyna iść w stronę wyjścia, wychodzi z pokoju (gość przed nim, idzie tyłem ciągle mówi), otwiera drzwi na korytarz (gość wychodzi na korytarz), szef zamyka drzwi (gościowi przed nosem) i leci do łazienki umyć ręce.
No ale czego spodziewać się po facecie, który chwalił się przed wakacjami, że jedzie na Mazury. Nie pływać łódką czy łowić ryby. "Wiesz, chcę jeździć dziennie 200-300 kilometrów. Parę godzin za kółkiem". Pomijam fakt że nie da się jeździć po mazurach 200-300 km przez tydzień, ale on ma Opla Agilę!!!

*****

Może będzie trochę niszowo ale... 

Idź! Wyonacz ten haszpel, bo cysarok mie tu ciulo, że się niy do!!! Jak zrobisz to idź na wcześniejszo!!


Jak zawsze podziękowania dla tych, którzy nie zawiedli:
Szymonek, Kosmarek, Moosehead, Charakterek, Kik455, zofix, Dark-J, TiMo, Muma, Paskud:


Oglądany: 28640x | Komentarzy: 27 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało