Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Starość to najgorsza choroba, jaka może spotkać człowieka

58 495  
320   67  
Pavvelrm pisze: 9:00 - telefon od babci. Generalnie z babcią mam wyśmienity kontakt, ale wie, że piątki mam wolne i lubię sobie pospać. Momentalnie taka zła myśl przechodzi przez człowieka, że stało się coś złego.

- Halo?
- Cześć Paweł, przepraszam, że cię obudziłam, ale dziadek wyszedł półtorej godziny temu do Biedronki (która jest kilometr obok) po zakupy na śniadanie i dalej nie wrócił, strasznie się martwię i nie wiem co mam robić.

Słyszę, że babcia nie jest zdenerwowana, tylko przerażona.

- Czekaj, czekaj, pojadę w kierunku Biedronki, rozejrzę się, popytam.
W tym miejscu, warto dodać, że dziadek choruje na Alzheimera.

Jak obiecałem, tak też zrobiłem. Pojechałem w okolice Biedronki, spytałem się ochroniarza, czy nie było w okolicy wezwania pogotowia, czy czegokolwiek podejrzanego nie widział w tej sprawie. Cisza. Rozglądam się, ale co tutaj się rozglądać, nie szukam przestraszonego małego pieska, tylko dziadka.

No nic wracam do domu, a raczej do babci domu. W drzwiach od razu mnie pyta:

- I co? I co?

Tutaj nasuwają się w głowie od razu nieodpowiednie do sytuacji odpowiedzi pokroju „jajco”. Jednak naprawdę nie jest do śmiechu.

- Nic. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział.

Myślę sobie, że czas zachować zimną krew i zrobić coś więcej niż siedzieć i czekać.
Biorę telefon, szukam numeru na SOR – Szpitalny Oddział Ratunkowy. Dzwonię, dzwonię, dzwonię, czekam tyle, że myślałem, że dziadek się znajdzie w tym czasie.

- Haaloo - odbiera telefon dyspozytor, zwieńczając to wszystko ziewnięciem.
- Dzień dobry, nazywam się Paweł (...), około 2 godziny temu wyszedł mój dziadek na chwilę z domu, choruje na Alzheimera i wciąż nie wrócił.
- Tutaj to panu nie powiemy, musi się pan dodzwonić na 999 lub na 112, tam powiedzą.
- Dziękuję, do widzenia.
- Do widzenia.

Więc tak, dziadka nie ma dalej, ale mam nauczkę na przyszłość, gdzie dzwonić. Wszystkim się nam wydaje, że to takie logiczne, normalne, a jak się okazuje wcale nie jest to takie oczywiste.
Dzwonimy więc na 999. Tym razem okres oczekiwania krótszy, ale po drodze usłyszałem kilka komunikatów w dwóch językach, coś na wzór czekania na połączenie z UPC.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry, wie pan co... dziadek wyszedł 2 godziny temu i nie wrócił.
- Proszę pana, dokładnie, gdzie, kiedy, godzina, ubiór, wiek czy miał dokumenty?
- Więc… było to w okolicach Biedronki, ulica Staropolska (praktycznie największa ulica na przestrzeni 10 km), dziadek ma 85 lat.
- Proszę pana, konkrety, mniejsze ulice. Co się stało, czy dziadek choruje?

K**wa, trzeba być przygotowanym, bez kartki ani rusz. Spoglądam na babcię, a ona coraz bardziej zapłakana.

- Ulice to Miejska i Razowa, gdzieś w tych okolicach, około godziny ósmej rano. Miał szarą kurtkę, dokumenty w kieszeni i choruje na choroby serca i Alzheimera.
- Proszę chwilę poczekać... Nie mamy żadnego zgłoszenia, proszę spróbować na 112.
- Dziękuje bardzo, miłego dnia.
- Również, do widzenia.

Płakać czy się cieszyć? Na razie trzeba dzwonić dalej. Jestem bogatszy o trochę doświadczenia, więc tym razem inaczej się zachowam, co pomoże nam wszystkim.
Dzwonię, kolejny raz obowiązkowa procedura dwujęzyczna.

- Dzień dobry, numer alarmowy pogotowia.
- Dzień dobry, straszy pan, wiek około 80 lat, szara kurtka, miał dokumenty przy sobie. Wyszedł z domu około godziny ósmej rano, poszedł do Biedronki, która znajduje się między ulicą Miejską a Razową, choruje na choroby serca i Alzheimera.
- Proszę poczekać chwilkę. A czy choruje na padaczkę?
- Nie choruje.
- Mam zgłoszenie o godzinie 7:38. Przy Biedronce, starszy pan, prawdopodobieństwo padaczki. Jednak przy ulicy Górnikowej (znajduje się 10 kilometrów od domu). Zabrano do szpitala wojewódzkiego.
- Do szpitala wojewódzkiego, tak?

W tym momencie powiedziałem to tak głośno, że babci prawie serce stanęło. Nie róbcie tego nigdy, to najgorsze, co można zrobić. Druga osoba nie wie, że to tylko podejrzenia. Powiem szczerze, że mi też się zrobiło ciepło i ręce zadrżały.

- Tak, ale nic więcej nie wiem. Jedynie podejrzenie padaczki i starszy facet.
- Ale o której to było dokładnie, jak był ubrany?
- Proszę pana, nie wiem.
- Bo dziadek wyszedł o 8 z domu dopiero, czy to na pewno 7:38.
- Proszę pana, około 7:38, nie mogę, blokujemy linię. Do widzenia.
- Do widzenia.

C**j ci w dupę, bucu... Porządny oddech - nie no, gość ma rację. Gdyby każdy się pytał o rozmiar buta, kolor czapki, zegarek czy kolor skarpetek, to linia byłaby cały czas zablokowana.
Dowiedziałem się wiele. Czas zająć się babcią.

- Zabrano faceta do wojewódzkiego, ale o 7:38.
- To niemożliwe, o 8 wyszedł z domu.

Co w tym momencie należy zrobić? Generalnie, należy się cieszyć, bo jest duże prawdopodobieństwo, że dziadek jest cały. Z drugiej strony, cały czas pytanie najważniejsze: gdzie jest?

Babcia zaczyna się sama pocieszać, a raczej oszukiwać.

- Pojechał pewnie do centrum. Na pewno.

Wydaje mi się to mało prawdopodobne, aby osoba, która miała pójść po bułki i jajka pojechała do centrum. Nie pozostało mi nic innego jak trzymać babcię w nadziei.

- Na pewno pojechał do centrum!

Czekamy i czekamy. Mam wrażenie, że czekam już kolejne półtorej godziny, a minęło zaledwie 5 minut. Babcia stoi wpatrzona w przystanek autobusowy. Nagle krzyczy:

- WYSIADŁ Z AUTOBUSU!

W tym momencie spadł mi kamień serca, ulga jak po zdanej maturze, sesji, egzaminie prawa jazdy. Taki momentalny błogi stan, jednak cały czas z lekką nutką adrenaliny w środku, dzięki której mógłbym zrobić 50 pompek na jednej ręce. Bardzo ciężkie uczucie do opisania.

Dziadek wchodzi do domu. Babcia od razu w drzwiach.

- Jesteś! Gdzie byłeś? Szukamy cię od dwóch godzin.
- Przecież miałem jechać do centrum kupić ryby.

Co? W tym momencie mój światopogląd się zagiął. Dlaczego człowiek, który całe życie miał spokojne, był zawsze inteligentny, błyskotliwy, pokazywał mi świat od podszewki, wiedział wszystko i był moją wyrocznią wiedzy, potrafił rozwiązywać krzyżówki w mgnieniu oka, a oglądając teleturnieje śmiał się z nieudaczników na fotelach graczy... Dlaczego ten człowiek, pomylił kupno jajek i bułek w pobliskiej Biedronce na rzecz ryb w centrum miasta?

- Jakie ryby, miałeś iść do Biedronki, po bułki, po jajka.
- Nie rób ze mnie idioty, kazałaś mi jechać po ryby.

Czuje się co najmniej dziwnie. Martwię się, że zaraz znowu będę dzwonił po wszystkich oddziałach ratunkowych, w celu poszukiwań, gdzie trafiła osoba ranna po domowej walce.

- Jakie ryby? Martwimy się, Paweł dzwoni, gdzie może.
- Nie róbcie ze mnie chorego, miałem jechać do centrum.
- Mam nauczkę, żeby więcej się nie martwić! - trzask drzwi od sypialni.
- I bardzo dobrze, nikt cię o to nie prosił! - trzask drzwi od salonu.

Stoję sobie w korytarzu, między młotem a kowadłem. Czas spie***lać, bo tutaj aż kipi ponad pięćdziesięcioletnią miłością.

Dziadek się znalazł i wszyscy są zdrowi. W tym momencie następuje refleksja. Co się dzieje z człowiekiem, a raczej jego mózgiem? Jak straszne, nieodwracalne zmiany pojawią się w naszych myślach? Los zatacza koło, kiedyś uczył się chodzić, mówić, myśleć racjonalnie, aby przeżyć swoje życie, tylko po to, aby na koniec wszystko wróciło do początku. Życie to jedna wielka parabola.
7

Oglądany: 58495x | Komentarzy: 67 | Okejek: 320 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało