Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Amazońskie piekło Serra Pelada, czyli "ostatnia gorączka złota"

61 869  
369   25  
W 1979 roku brazylijski farmer Genésio Ferreira da Silva znalazł na swojej ziemi pokaźną grudę złota. Czym prędzej skontaktował się ze znajomym geologiem i poprosił go, aby ten pomógł mu ocenić, czy na farmie może być więcej tego cennego kruszcu. Było. Wkrótce wybuchła tam prawdziwa gorączka złota.

Kiedy tylko wieść o bogatej w szlachetny metal ziemi rozniosła się, na farmę zaczęli zjeżdżać poszukiwacze marzący o bogactwie. Po miesiącu teren przekopywany był już przez 10 tysięcy osób. Co chwilę któryś z nich wydawał z siebie głośny okrzyk radości. Trudno się dziwić - z piachu wyciągano grudy ważące nawet i 6 kilogramów! Parę tygodni później panował już tam trudny do opisania tłok - szacuje się, że ilość poszukiwaczy kruszcu wzrosła nawet do... 110 tysięcy!




Otumanieni gorączką złota przybysze wkrótce zaczęli kłócić się, a nawet wszczynać regularne awantury. Z powodu takich utarczek regularnie życie traciło kilkadziesiąt osób, a w najintensywniejszym okresie popełniano aż 60-80 morderstw miesięcznie. W większości przypadków nigdy nie udało się znaleźć winnych.





Skąd w akurat w tej części Amazonii znalazło się aż tak dużo złota? Istnieje pewna hipoteza, która stara się to wytłumaczyć. Otóż na skutek mieszania się deszczu z rozkładającą się materią lasów deszczowych woda w ziemi staje się mocno zakwaszona. W takich warunkach tworzą się ligandy, czyli jonowa sieć, która może wiązać cząsteczki złota. Te miałyby przenikać w głąb ziemi i gromadzić się w duże skupiska. Na prawdziwość takiej teorii wpływa fakt, że to w tym właśnie miejscu znaleziono największe okazy tego kruszcu na świecie. Wróćmy jednak do brazylijskiej kopalni.
Jako że do farmy nie prowadziła żadna przejezdna droga lądowa, większość pracujących zmuszona była wykorzystywać jedynie siłę własnych mięśni zamiast korzystać z ciężkich, kopalnianych urządzeń. Rękoma wybudowano też prowizoryczne miasteczko.



Niektóre narzędzia dostarczano helikopterami, inne przybysze targali na własnych plecach, maszerując przez nierzadko dziesiątki kilometrów. Mimo że szli do kopalni dobrowolnie, to kiedy już tam docierali, wszyscy z miejsca zamieniali się w niewolników napędzanych gorączką złota i marzeniami o fortunie.



Aby zapewnić mężczyznom atrakcje, do Serra Pelada ściągano olbrzymie ilości alkoholu, pań do towarzystwa, a nawet znanych artystów. Jeden z ówczesnych symboli seksu – Rita Cadillac – przyjechała tam ze swoim występem. Kobieta była przerażona, kiedy zorientowała się, że jest jedyną kobietą w zasięgu wzroku, a tłum napalonych facetów najchętniej rozerwałby ją na strzępy. Tym bardziej że nikt nie zadbał o ochronę jej pokazu. Po latach artystka wspominała, że pod koniec występu widzowie zaczęli rzucać w nią kamieniami. Rita była przekonana, że jej show nie przypadł tłumowi do gustu, aż do chwili gdy zorientowała się, że górnicy ciskają w nią wielkimi grudami złota...


Z racji nasilających się aktów przemocy brazylijski rząd usiłował wprowadzić na Serra Pelada jakąś namiastkę porządku. Aby uniknąć kłótni o teren, każdy z pracujących musiał odtąd złożyć podanie o przyznanie mu niewielkiej działki (2 na 3 metry). Wprowadzono też surowy zakaz spożywania alkoholu na terenie "kopalni" i górniczego miasteczka. Nie wolno było też korzystać z usług prostytutek. W efekcie umorusani błotem mężczyźni musieli urządzać pielgrzymki do najbliższego miasteczka, które z powodu tak ogromnego popytu stało się prawdziwą mordownią pełną bimbru i dziwek.


Miasteczko roiło się od naprutych górników i bardzo małoletnich prostytutek, które gotowe były zrobić wszystko za najmniejszą nawet grudkę złota. Również i tam regularnie dochodziło do zabójstw, krwawych rozrób i bójek.
Sporym problemem były też ceny wody sprzedawanej górnikom przez łasych na zarobek właścicieli kopalni. Za jej litr pracujący musieli płacić równowartość dzisiejszych 40 zł!
Władze, które „niosły tylko pomoc” skupowały od górników złoto za 75% ceny aktualnego kursu największej na świecie giełdy metali (London Metal Exchange).




W ciągu sześciu lat od momentu, w którym farmer dłubiąc sobie w ziemi natknął się na połyskujący "skarb", z tego samego miejsca wydobyto 44,5 tony złota. Oficjalnie. Jako że proponowana przez rząd cena skupu była bardzo niska, szacuje się, że 360 ton kruszcu upłynniono na czarnym rynku.




Niestety, amazoński klimat często płata figle w najmniej oczekiwany sposób. W 1986 roku Serra Pelada została zalana przez powódź, a dziesiątki tysięcy pracujących tam przybyszów musiało czym prędzej wziąć nogi za pas.


Wielki, głęboki na niemalże 100 metrów rów wykopany przez poszukiwaczy złotego kruszcu zamienił się w jezioro. Trzeba tu podkreślić, że zarówno ten akwen, jak i okoliczne rzeki do dziś są silnie zanieczyszczone przez rtęć, którą wykorzystywano do ekstrakcji wydobytego z ziemi złota.


Samo górnicze miasteczko tymczasem jest dziś zamieszkane przez 8 tysięcy osób. Wiele z nich to bardzo ubodzy ludzie, którzy nie mają się gdzie podziać, ale w dalszym ciągu wierzą, że jeszcze kiedyś uda im się dobrać do ukrytego w głębinach zatrutego jeziora skarbu. To dlatego wielu Brazylijczyków nazywa dzisiejszą Serra Peladę "szpitalem dla pacjentów cierpiących na gorączkę złota". Trudno się dziwić – geolodzy sugerują, że w zalanej kopalni kryć się może jeszcze nawet i 50 ton tego kruszcu.


Podobało się? Przy okazji brazylijskich klimatów - tu dowiecie się, jak stara, ostra maczeta przekonała pewnego biznesmena do rezygnacji z planów budowania tamy na terenie zamieszkiwanym przez pewnych bardzo upartych Indian.
2

Oglądany: 61869x | Komentarzy: 25 | Okejek: 369 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało