12 nietypowych zbiegów okoliczności. One wydarzyły się naprawdę

Legenda rocka Jimie Hendrix i wielki kompozytor George Handel byli sąsiadami (pomijając dwustuletnią różnicę w czasie). Obydwaj mieszkali w Londynie na Brook Street, odpowiednio 23 i 25.

#2. Pamiętliwa kula

Gdy jego siostra popełniła samobójstwo z powodu nieudanego związku, brat obiecał zemścić się na człowieku, który złamał jej serce. A był nim niejaki Henry Zeigland. Pewnego dnia brat próbował zastrzelić Henriego, ale spudłował – kula zakwaterowała się w pobliskim drzewie.
Lata później, gdy Zeigland próbował oczyścić swój kawałek ziemi, do usunięcia drzewa użył dynamitu. Wtedy kula wystrzeliła z ogromną siłą, trafiła swój pierwotny cel i go zabiła.

#3. Zabójcza tama

Zapora Hoovera w dniu ukończenia budowy była największą tamą i największą betonową konstrukcją na świecie. Podczas budowy śmierć poniosło łącznie 96 osób. Choć ciężko w to uwierzyć, to pierwszą osobą, która zginęła był niejaki J.G. Tierney – zmarł 8 lat przed rozpoczęciem budowy w trakcie badań geologicznych. Ostatnią ofiarą tamy był za to... jego syn. Zmarł 1935 roku w wypadku na budowie.

#4. On nie żartował

20 czerwca 1941 roku radzieccy archeolodzy odkryli grobowiec Tamerlana, potomka Czyngis-Chana. Na grobowcu jednak była informacja brzmiąca „Ten, kto otwiera mój grób uwolni najeźdźcę straszniejszego ode mnie. Rosjanie mimo wszystko otworzyli go. I tak Niemcy napadły na związek radziecki dwa dni później.

#5. Tablica rejestracyjna przepowiadająca przyszłość?

Numer rejestracyjny samochodu, który należał do arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, i w którym został zamordowany to III 118. Zamach ten jest powszechnie uważany za wydarzenie, które rozpoczęło I wojnę światową, a zakończenie konfliktu nastąpiło 11.11.18.

#6. Gigantyczny problem z zakamuflowanymi statkami

W czasie I wojny światowej armia brytyjska przerobiła statek pasażerski RMS Carmania na krążownik, dokładnie tak samo jak Niemcy zrobili z SMS „Cap Trafalgar”. Aby Niemcy mogli dozbroić statek w Ameryce Południowej musieli prześlizgnąć się przez brytyjską flotę. Usunęli zatem jeden komin (wentylacyjny) i zmienili tym samym sylwetkę statku, aby udawał Carmanię. Operacja udała się. Nie nadążasz? To nie wszystko!

W drodze powrotnej Brytyjczycy przechwycili wiadomość z niemieckiego statku i rozpoczęli poszukiwania, a jednocześnie dorobili sobie trzeci komin, aby upodobnić się do niemieckiego statku i zmylić przeciwnika i nie dać się rozpoznać. Gdy jedni dostrzegli maszty drugich, niezidentyfikowane jeszcze Niemcy, zaczęły przyśpieszać i płynąc w stronę Carmanii. Zanim padły strzały na statkach zapanowała konsternacja dotycząca tego, co za statek się do nich zbliża. Niemiecka załoga płynąc na atak rozpoznała swój statek Cap Trafalgar, a Brytyjczycy będąc przekonani, że to Niemcy ujrzeli własną Carmanię. Ostatecznie bitwę wygrali Brytyjczycy walczący na niemieckim statku, a Brytyjski okręt poszedł na dno razem w Niemcami. Proste, prawda?

#7. Nie zabierajcie jej więcej na pokład!

Violet Jessop była stewardessą na statkach pasażerskich i klątwą w jednej osobie. Pracowała na RMS Olympic tego dnia, gdy zderzył się z HMS Hawke. Była w pracy na Titanicu, gdy ten zderzył się z górą lodową oraz była też na Britannicu w dzień, w którym zatonął. Tak pechowe combo jest mniej prawdopodobne niż „szóstka w totka”.

#8. Podróż w czasie - taksówką

Jest rok 1975, Bermudy. Taksówkarz rozjeżdża i zabija mężczyznę. Niestety pasażer wszystko dokładnie widział. Rok później ten sam taksówkarz wiózł tego samego pasażera, gdy taksówka nagle przejechała i zabiła mężczyznę – brata pierwszej ofiary.

#9. Bliźniacza śmierć

W 2002 roku w Finlandii młody mężczyzna próbował, jadąc na rowerze, przeciąć wszystkie pasy ruchu na autostradzie. Niestety spadł z roweru i zginął pod kołami aut. Dwie godziny później jego brat bliźniak chciał spróbować dokładnie tak samo przeciąć jezdnię na tej samej autostradzie. Również upadł i zginął, tylko 1,5 km dalej.

#10. Czy ubezpieczenie to pokryje?

#11. Historia lubi się powtarzać

#12. Gdy zaczynasz potwierdzać własne tezy

Południowoafrykański astronom Danie du Toit w wieku 49 lat prowadził wykład, którego temat dotyczył tego, że śmierć może przyjść do nas w każdej chwili. Na zakończenie wykładów zbyt energicznie wrzucił sobie miętowego cukierka do ust. Zakrztusił się i zmarł.