
Kilka minut przed zamknięciem masarni do sklepu wpada kobieta.
- Proszę pana! - krzyczy od progu w stronę sprzedawcy. - Mam niespodziewanych gości i muszę dać im coś do zjedzenia. Ma pan jeszcze kurczaki.
- Taaa... - odpowiedział sprzedawca, leniwym krokiem podszedł do zamrażalnika i wyciągnął ostatniego kurczaka. Położył go na wadze:
- Kilo osiemdziesiąt...
- Oj, to trochę mały. Większego pan nie ma?
Sprzedawca bez słowa zabrał kurczaka z wagi, zaniósł do zamrażalnika i udając, że wyjmuje innego, przyniósł go z powrotem. Tym razem jednak, kładąc go na wadze, przycisnął kciukiem:
- Ten waży dwa kilo - powiedział.
Usłyszawszy to, uradowana kobieta krzyknęła:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą