Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Abrachiła przypadki XIV

22 246  
108   8  
Kliknij i zobacz więcej!Gdzieś kole Wielkiej Nocy został Abrachił zawezwany jak zawsze w trybie pilnym do zdjętej niemocą krowiny. Jak zawsze zwarty i gotowy do roboty, chwycił swą nieśmiertelną walizeczkę i podążył.

Krowa wyglądała źle. A nawet bardzo źle. Było jej zasadniczo obojętne, czy oddycha.
Abrachił wejrzał na nią, po czym pobieżył do silosów, wyciągnął garść niezidentyfikowanego paskudztwa pokrytego nalotem i orzekł: ochratoksyna.
Źle bardzo – popatrzył z potępieniem na pożal się Boże gospodarza – sam weź to żryj, capie jeden.
Dawszy w ten sposób ujście swemu oburzeniu, mógł już w spokojności przystąpić do czynności właściwych, mianowicie wyciągnięcia bardzo ściśle opieczętowanej buteleczki i stopniowego odpieczętowywania tejże.
W trakcie którego to odpieczętowywania (zdjęcie szmaty wierzchniej, następnie szczelnej powłoki z folii budowlanej, później papy uszczelnionej woskiem, zaś wówczas szmaty spodniej, otuliny parafinowej i wreszcie korka ze szlifowanego szkła) stawało się dojmująco oczywiste, dlaczegóż to flaszeczka ta była tak pieczołowicie zabezpieczona. Mianowicie, zawartość buteleczki działała w sposób piorunująco-porażający na receptory węchowe. Prosto zaś rzecz ujmując, cuchnęła przeraźliwie i niemiłosiernie jak stado niemytych capów z chroniczną biegunką i na kacu.
Dość rzec, że już w okolicy pierwszej szmaty z obory wyprysnęły jak z procy śpiące dotąd słodko na sianie koty, przy folii poddał się pies, przy papie gospodarz; podczas odwijania szmaty spodniej stojące dotychczas w miarę spokojnie bydełko uczyniło gwałtowne wysiłki mające na celu błyskawiczne przepchnięcie się na okólnik, zaś po zdjęciu parafiny pomieszczenie opuściły zdegustowane muchy.
Został Abrachił.
I krowa, ale ona, prawda, raczej nie miała wyjścia.
Abrachił, który nie takie już nastojki nie dość, że wąchał, to jeszcze własnoręcznie produkował, ze stoickim spokojem odmierzył coś kole jednej czwartej flaszki i zrobił z tego krowie wlew. Dogębny.
Krowa zamarła. Wytrzeszczyła oczęta w niemej grozie i sądząc po minie zastanawiała się intensywnie, czy bardziej opłaca jej się natentychmiast wyciągnąć kopyta, czy też w obawie, że ten straszny człowiek mógłby próbować ją reanimować za pomocą owego paskudnego specyfiku, podjąć jednak zapomniane funkcje życiowe.
Abrachił wymownie pokazał krowie, że zostało mu jeszcze ¾ flaszki.

Krowi organizm w panice próbował przypomnieć sobie, jak działa krowa.

Nadkrowim wysiłkiem podjął zintensyfikowane krążenie krwi wewśród wszystkich krowich organów, roznosząc tym samym zaaplikowane paskudztwo (to się szybko przez brodawki żwacza wchłania) coraz to dalej i dalej, aż gdzieś w okolice racic.
Krowa zgrzała się z wrażenia i wstała.
Jak już wstała, to spojrzała raz jeszcze na Abrachiła z wyrzutem i majestatycznie zaczęła oddalać się.
- Ty, chono tu zara nazad! Jeszcze nie koniec - żartobliwie postraszył Abrachił.
Krowa w panice mało nie połamała nóg i wyskoczyła piorunem na okólnik.

Gospodarz w zadziwieniu wielkim już chciał wejść, ale odrzuciło go od drzwi, zatem przeczekać musiał wszystkie etapy zamykania buteleczki.
Jednak ciekawość jego wielka musiała pozostać niezaspokojona, bowiem Abrachił na pytanie o zawartość flaszki mruknął tylko – A, taka tam nastojka… Jaja, spiryt, zioła i proszków trocha…
- Jaja? Białka i żółtka razem? – próbował uściślić hodowca.
- Jaja całe, ze skorupą. Tylko dokładnie rozgnieść musisz, bo się inaczej nie zmacerują w 4 tygodnie. I nie zakopuj za głęboko, pół metra nada.

… Gospodarz po gwałtownym i niespodziewanym opróżnieniu żołądka wierzchem zrezygnował z uściślania…


Oglądany: 22246x | Komentarzy: 8 | Okejek: 108 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało